01-04.05.2014
01.05.2014 r.

Kalisz Pomorski – Nowy wyjazd rozpoczęliśmy od zamku rycerskiego zbudowanego w połowie XIV w. Warownia nie miała szczęścia. Według naszych obliczeń została aż siedem razy zniszczona i odbudowywana w coraz to nowszym stylu. Nic więc dziwnego, że obenie nie przypomina już gotyckiej warowni. Zachowało się jedno skrzydło z reliktami pierwotnego zamku oraz zarys innych zabudowań i murów. Sam zamek mimo wszystko jest ładną budowlą, a do tego wrażenie podnosi ładnie utrzymany teren. Obecnie w zamku mieści się Biblioteka Publiczna i sale wystawowe.

Drawno – Znajdują się tu ruiny zamku rycerskiego Neuwedell zbudowanego na początku XIV w. Warownia ta w przeciwieństwie do poprzedniej, nie miała tyle szcześcia, aby choć w mocno przebudowanej formie zachować się do dnia dzisiejszego. Pozostały raptem dwa narożniki domu głównego. Za to z ruin rozciąga się piękny widok na Jezioro Drawieńskie, a sam teren jest łatwo dostępny i całkiem dobrze zadbany.

Suliszewo – Relikty zamku rycerskiego z połowy XIV w. w Suliszewie nie dość, że mało okazałe, to są strasznie trudne do namierzenia. Mimo, że posługiwaliśmy się mapką, nie mogliśmy dobrze zlokalizować właściwej kępy drzew, która w zasadzie jest jedyną ich pozostałością. Najłatwiej dotrzeć od strony wsi Pamięcin, o czym dowiedzieliśmy się od miejscowego gospodarza, który podał nam drogę niczym przepis na ciasto. Najpierw podmokniętą drogą, potem wzdłuż brzóz, później przedzieraliśmy się przez przewyższające nas trzciny, dalej był rów melioracyjny, przez który ktoś przerzucił niezbyt gruby, ruszający się konar, stąd było już widać rzeczoną górkę kryjąca resztki zamku. Atrakcja tylko dla wybitnych “zamkofilów” ;-)

Choszczno – Zwiedzanie Choszczna rozpoczęliśmy od gotyckiego kościoła NMP, zbudowanego przez Joannitów w XIV w. Stąd przeszliśmy pod okrągły Barbakan zbudowany w XV w. Dalej przeszliśmy oglądając spore fragmenty murów miejskich. Niestety nie zachowały się baszty i czatownie, a co gorsza po wewnętrznej stronie murów zamiast starówki, oglądaliśmy bloki z PRL-u. Zresztą to nie jedyny relikt tych czasów, bo zastaliśmy klasyczny sklep 1001 drobiazgów, oczywiście Społem oraz ulicę 22 lipca… Czas zatrzymał się w miejscu, ale z drugiej strony, fajnie, że są jeszcze takie miejsca :-) Różnica polegała na tym, że miasteczko jest zadbane i odnowione. Potem dotarliśmy jeszcze do okazałego pomnika przyrody – Lipy Siedmiu Braci, czyli dwóch zrośniętych lip drobnolistnych o obwodach 760 cm i 460 cm oraz wysokości 22 m. Na koniec dotarliśmy na Górę Żydowską, zwaną Górą Miejską, która jest terenem spacerowym z widokiem na Jezioro Klukom i kryje pozostałości kirkutu, czyli bardzo starego, bo XIV-wiecznego cmentarza żydowskiego, z którego pozostał jedynie mur porośnięty bluszczem. Ogólnie Choszczno to sympatyczne miejsce na spacer.

Płońsko – Jadąc z Choszczna do Przelewic niespodziewanie zobaczyliśmy ruiny gotyckiego kościoła. Widok jak na Polskę dość niezwykły, bo rzadko ogląda się kościoły w ruinie. Ten pochodzi z przełomu XIV i XV w., posiada dobrze zachowaną dzwonnicę ze szpiczastym hełmem oraz pozbawioną dachu nawę, w której porasta bujnie roślinność, widoczna zza kraty broniącej wstępu do środka.

Przelewice – Przyjechaliśmy tu, aby obejrzeć Ogród Dendrologiczny, na którego terenie znajduje się pałac. Wybraliśmy doskonały czas zwiedzania, gdyż właśnie zaczęły kwitnąć rododendrony oraz wiele innych roślin. Do ciekawych miejsc zaliczyliśmy “Trzy stawy” z kolekcją roślin wodnych i bagiennych, ogród skalny oraz japoński pawilonik. Mimo tłumów, ogród jest na tyle duży, że nie odczuwało się nadmiaru turystów. Piękne miejsce, szczególnie wiosną.

Pyrzyce – To niewielkie miasteczko posiada jedne z lepiej zachowanych murów miejskich, dawniej o długości 2200 m, z licznymi basztami i czatowniami. Budowę murów rozpoczęto już w XIII w., a w XV w. podwyższono i rozbudowano. Obejrzeliśmy ciekawe baszty: lodową i prochową, minęliśmy gotycką kaplicę szpitalną i dotarliśmy do Bramy Bańskiej. Staraliśmy się iść dalej wzdłuż murów, ale nie wszędzie było to możliwe. Co ciekawe w XVII w. wiele czatowni przekształcono na domy dla biedoty. Dziś są odsłonięte, a jedynie gdzieniegdzie suszy się w nich pranie :-) Zwiedzanie zaczęliśmy i skończyliśmy przy Bramie Szczecińskiej, przy której odbywał się festyn…
Zajechaliśmy do Stargardu (podczas naszego wyjazdu nazywał się jeszcze Stargard Szczeciński), w którym zarezerwowaliśmy ładny i nowiutki pokój w Hotelu Grodzkim, znajdującym sie tuż przy Rynku. A potem poszliśmy na pyszną kaczkę do chińskiej Restauracji Złoty Smok. Rewelacja! Polecamy!
02.05.2014 r.

Kliniska Wielkie – Na terenie siedziby Nadleśnictwa Kliniska Wielkie rośnie 450-letnia lipa drobnolistna Anna. Obwód lipy stojącej w sercu Puszczy Goleniowskiej wynosi 871 cm, a wysokość 27 m. Lipa rozgałęzia się na 4 konary, z których najgrubszy ma 390 cm. Lipę nazwano na cześć Anny Jagiellonki, która według legendy z mężem Bogusławem X gościła pod lipą poselstwo polskie podczas polowania w Puszczy Goleniowskiej. Tyle, że lipa musiałaby mieć 600 lat… Na tym terenie znajduje się ośrodek szkoleniowo – edukacyjny dla dzieci, w któym otrzymaliśmy mnóstwo broszur.

Maszewo – Rozpoczęliśmy od Góry Zamkowej, na której szukaliśmy pozostałości rycerskiego zamku z XIII w. Niestety obecnie jedynie można dostrzec parę kamieni leżących na łące oraz w ukształtowaniu terenu doszukiwać się pozostałości zamku. Dawni właściciele przenieśli się nieco niżej na półwysep jeziora, gdzie zbudowali nowy pałac, z którego również nic nie pozostało. Obecnie w tym miejscu znajduje się zaniedbany pomnik poległych w I Wojnie Światowej. Na koniec przeszliśmy się po starówce, która co jest rzadkością na tym terenie, nie zostala zniszczona podczas II Wojny Światowej. Dzięki temu na Rynku znajdują się zabytkowe kamienice, a nie betonowe bloki. Poza tym widzieliśmy mury obronne oraz basztę.

Krzywnica – Zatrzymaliśmy się na końcu wsi i zapytaliśmy miejscowego, czy wie, gdzie są ruiny zamku. A i owszem, wskazał nam drogę i powiedział, że jego babcia miała obraz, na którym przedstawiono zamek w całości, ale było to przed II Wojną Światową. Obecnie z tego zamku rycerskiego z początku XIV w. pozostały przyziemia budynku mieszkalnego. Trzeba przedzierać się przez chaszcze, aby zobaczyć mury osiągające maksymalnie 2 m. Gdyby oczyścić teren, to może byłoby co oglądać, a tak kolejny punkt na mapie “zamkofili” z dużą wyobraźnią :-)

Szadzko – Pozostałości zamku rycerskiego, później książęcego z początku XIV w., na brzegu Jeziora Szadzko wypatrzyliśmy już z drogi. Do zamku trzeba było dojść przez zarośniętą łąkę, potem musieliśmy znaleźć kładkę nad podmokłym terenem, aby przedrzeć się przez trzciny i w końcu weszliśmy na pierwszy wał. Stąd widać było nienaturalne ukształtowanie terenu, świadczące o tym, że jesteśmy w dobrym miejscu, czyli na terenie dawnej warowni. Zeszliśmy w dół do fosy przedzierając się przez krzaki, aż namierzyliśmy pozostałości murów. Poza narożnikiem jakiegoś budynku, żadne ślady się nie zachowały.

Pęzino – Wreszcie trafiliśmy do zamku, który można nazwać zamkiem, bo zachował się w całości. Musieliśmy zadzonić dzwonkiem u bramy, aby wpuszczono nas na teren. Ten zamek rycerski został zbudowany pod koniec XIV w. przez Balliwa zakonu Joannitów. Kolejni właściciele uwielbiali przebudowy co widać na pierwszy rzut oka. Wieża jest gotycka, część fasady także, część renesansowa, a pozostała neogotycka. Mieszanka stylów, która jednak nie psuje ogólnego wrażenia i uroku zamku. Co ciekawe, zrujnowana kaplica zamkowa stoi przed mostem prowadzącym na zamek. Do środka nie dostaliśmy się, gdyż jest to obecnie własność prywatna, a do tego trafiliśmy na przygotowania do wesela.

Krępcewo – Z kolei ruiny zamku rycerskiego w Krępcewie, zbudowanego na początku XIVw. stoją samotnie pośród pastwisk, na których pasą się krowy. Są one na wzniesieniu i odziwo nie my jedni chcieliśmy je zobaczyć. Spotkaliśmy rodzinę, która chciała w tym miejscu rozpalić ognisko… Ciekawe miejsce na picnic, szczególnie, że dzień był chłodny. Z zamku pozostały fragmenty wieży i budynku mieszkalnego, generalnie niewiele…

Stargard – Po przyjeździe do Stargardu zjedliśmy doskonałą Musakę w Bagatelle Restaurant&Caffe na ulicy Strażniczej. Po obiedzie przyszedł czas na zwiedzanie. Rozpoczęliśmy od Rynku, gdzie stoi piękny renesansowy Ratusz, którego rodowód sięga gotyku (w XIII w. były to sukiennice). Obok niego stoi dawny barokowy odwach, czyli budynek, w którym stacjonowało wojsko królewskie oraz dwie piękne kamienice. Pierzeję zamyka kolegiata z przełomu XIII – XIV w. pod wezwaniem NMP Królowej Świata, która jest imponującą, strzelistą i bogato jak na gotyk zdobioną budowlą. Za kolegiatą stoi zespół trzech budynków (najstarszy z XIV w.), które razem stanowią plebanię.

Następnie przeszliśmy wzdłuż murów, które są wyjątkowo stare, bo już z XIII w. Minęliśmy rzekę Inę, Basztę Kowalską inaczej Jeńców, wyjątkowo ładną i wysoką Basztę Tkaczy (Lodową, gdyż przechowywano w niej lód) oraz Basteję z XV w. (mury stopniowo były rozbudowywane o kolejne umocnienia). Nieco dalej stoi piękna Brama Pyrzycka, której dolne kamienne 6 m pochodzi z XIII w., a kolejne pięć ceglanych kondygnacji z XV w. Zaraz obok jest dom gotycki z XV w., w którym mieści się biblioteka. Szliśmy dalej pięknymi Plantami, aż do XVI w. baszty Morze Czerwone, której nazwa pochodzi od morza krwi przelanej przez mieszkańców podczas wojny trzydziestoletniej, a która zbudowana została o dziwo w stylu romańskim.

Nieco dalej obejrzeliśmy kościół Św. Jana przebudowany w XV w. z XIII-wiecznej kaplicy joannitów. Weszliśmy na wał okalający pierścieniem miasto i stanowiący tym samym drugą linię obrony. Kolejną budowlą była unikatowa na skale światową Brama Młyńska, będąca bramą dla barek płynących Iną, w której pobierano myto. Brama posiada dwie strzeliste wieżyczki, a tuż za nią znajduje się zabytkowy spichlerz. Dodać należy, że z 2260 m murów, do dnia dzisiejszego zachowało się 1040 m. Dalej zobaczyliśmy Basztę Białogłówkę i Bramę Wałową, kolejne średniowieczne elementy umocnień, następnie Arsenał z XV w., wyjątkowo urodziwy, w któym mieści się Archiwum Państwowe i kamienicę gotycką z portalem z kolorowej, glazurowanej cegły. Nie da się ukryć, że Stargard należy do najbardziej atrakcyjnych miast w tym regionie. Cieszy to, że mimo ogromnych zniszczeń zachowało się tak wiele zabytkowych budowali, a samo miasto nie utraciło klimatu.
03.05.2014 r.

Będargowo – Trzeci dzień wyjazdu rozpoczęliśmy od kościóła pw. Matki Boskiej Wspomożycielki Wiernych z XIII w. zbudowanego w stylu romańskim. Niestety z powodu czterech przebudów od XVII do XIX w., kościół utracił niemal całkowicie romański charakter oraz wieżę. Zajrzeliśmy do wnętrza, które także nie wyróżnia się niczym specjalnym.
Szczecin – Zwiedzanie Szczecina rozpoczęliśmy od pofranciszkańskiego kościoła p.w. Św. Jana Ewangelisty.

Następnie doszliśmy do Rynku Siennego, na którym stoją chyba najpiękniejsze obiekty w Szczecinie, czyli gotycki Ratusz z XV w. ze wspaniałym barokowym szczytem oraz zrekonstruowane kolorowe kamienice. Tuż obok stoi efektowna, pomarańczowa Kamienica Loitzów z XVI w. zbudowana przez dawnego burmistrza, a jeszcze trochę dalej Baszta Siedmiu Płaszczy z XIV w. Stąd zeszliśmy nad Odrę, gdzie naprzeciwko portu znajduje się najbardziej atrakcyjna część Szczecina, czyli Wały Chrobrego.

Na miejscu dawnego fortu Leopolda wybudowano na początku XX w. wiele monumentalnych, reprezentacyjnych budynków na wysokiej skarpie. U podnóża skarpy znajduje się urokliwa fontanna w iście europejskim stylu, której nie powstydziłby się Wiedeń, czy tez Paryż. Chyba najładniejszymi budynkami na Wałach Chrobrego są: obecny Urząd Wojewódzki oraz Akademia Morska porośnięta bluszczem. Potem udaliśmy się na zwiedzanie kompleksu schronów: przciwlotniczego z II Wojny Światowej oraz przeciwatomowego z okresu “zimnej wojny”, do którego wejście znajduje się na dworcu kolejowym Szczecin Główny.

Wewnątrz znajduje się sieć korytarzy, w których urządzono wystawy, w tym zdjęć zbombardowanego w 68% Szczecina, oraz zainscenizowano nalot. W części określonej jako schron przeciwatomowy znajduje się wystawa przedmiotów z PRL-u, a także pomieszczenia o różnym przeznaczeniu: garkuchnia, pokój łączności, sala opercyjna, czyli pomieszczenie sztabu, w którym przymierzaliśmy maski przeciwgazowe :-) Dalej był gabinet komendanta, gabinet lekarski, dentystyczny, magazyny i sala poświęcona próbom jądrowym. Wśród turystów zwiedzających schron, był pracownik Narodowego Centrum Badań Jądrowych w Świerku, który uśmiechając się rozwiał wszelkie nadzieje na ratunek w tym schronie, który jest po prostu za płytki, aby zatrzymać promieniowanie…

Po wyjściu z podziemi skierowaliśmy się do gotyckiej bazyliki archikatedralnej p.w. Św. Jakuba Apostoła, praktycznie bez wyposażenia, stojącej na placu otoczonym całkiem ładną zabudową z Rektoratem Akademii Sztuk Pięknych. Kawałek dalej stoi niewielki gotycki kościół pod wezwaniem Św. Św. Piotra i Pawła, który stoi na miejscu wcześniejszej drewnianej świątyni. Nieopodal stoi Zamek Książąt Pomorskich, którego początki sięgają XIII w., aczkolwiek budowla murowana datowana jest na XIV w. W XVI w. zamek dzięki włoskim architektom przebudowany został na wspaniałą, renesansową rezydencję książęcą. Obecnie mieszczą się tu instytucje kultury m.in. Opera na Zamku oraz Zachodniopomorski Urząd Marszałkowski. Po minięciu bramy, weszliśmy na Dziedziniec Menniczy o kształcie wąskiego prostokąta, z którego przeszliśmy na Główny Dziedziniec z wieżą zegarową i piękną attyką wieńczącą budynki. W podziemiach obejrzeliśmy wystawę sarkofagów Książąt Pomorskich – Gryfitów oraz Celę Czarownic. Dodatkowo zwiedziliśmy wystawę współczesnych obrazów w piwnicach z pięknymi gotyckimi sklepieniami.
W Szczecinie zaskoczyły nas na Starówce puste przestrzenie, na których niegdyś stały kamienice, a dziś są to zarośniętę chwastami parcele. Sprawia to bardzo przygnębiające wrażenie. Dodatkowo liczyliśmy na to, że w długi weekend majowy miasto będzie tętniło życiem, a było dokładnie odwrotnie.

Park Gliniec – Ogród dendrologiczny zwany Park Gliniec to niezwykle malownicze miejsce, w którym rośnie ponad 800 gatunków drzew i krzewów z całego świata. Park jest wprawdzie stosunkowo niewielki, ale za to niezwykle pieczołowicie zadbany i dzięki temu spacer po nim to czysta przyjemność. Zachwyciło nas całe mnóstwo wspaniale kwitnących, różnokolorowych rododendronów oraz innych roślin. Dzięki temu, że Ogród został założony już w 1823 r. nie brak w nim monumentalnych, starych drzew, zwłaszcza iglastych. Niestety rosnąca tu niegdyś sekwoja, to obecnie tylko kilkumetrowy kikut… Ogród jest wart polecenia, szczególnie wiosną.
04.05.2014 r.

Mirosławiec – Ostatni dzień wycieczki rozpoczęliśmy w Mirosławcu, gdzie znajdują się pozostałości pałacu zbudowanego prawdopodobnie (choć trudno to potwierdzić) w miejscu gdzie stał zamek rycerski zbudowany w I połowie XIV w. Do nikłych ruin prowadzi mostek, jednakże gdy tam byliśmy, na bramce na środku mostku wisiała kłódka. Przeszliśmy wzdłuż fosy okalającej wysepkę, aby zobaczyć jak najwięcej, jednakże nie było czego oglądać…

Tuczno – Dotarliśmy do zamku stojącego między dwoma jeziorami: Tuczno i Zamkowym. Niestety pierwotna warownia z XIV w. nie zachowała się, za to można obejrzeć pięknie odrestaurowany budynek z końca XV w. zbudowany naprzeciw starszego. W XVIII w. przebudowany w stylu barokowym na rezydencję. Obecnie jest to Hotel – Centrum konferencyjno-wypoczynkowe. Częściowo obeszliśmy zamek oglądając trzy jego skrzydła i trzy wieże. Jedno skrzydło i wieża są pokryte sgraffito. Całkiem ciekawe miejsce.

Strzaliny – W Strzalinach znajduje się najpotężniejsza grupa warowna Wału Pomorskiego na tzw. Wisielczej Górze. Musieliśmy chwilę poczekać na otwarcie i załączenie generatora, który oświetlił główny korytarz. Przed wejściem wysłuchaliśmy komentrza, dzięki któremu dowiedzieliśmy się co zwiedzamy i jak funkcjonował schron, który jest na tym terenie największy i liczy około 800 m korytarzy. Zeszliśmy dość głęboko po betonowych schodach do dużego korytarza. Stąd odchodził długi, wąski, a przede wszystkim ciemny korytarz, który spenetrowaliśmy używając latarek czołówek. W głównym korytarzu było niskie przejście, dzięki któremu można było wejść do kolejnej części i dojść do samego końca. Niektóre korytarze boczne były zasypane. Ogólnie niezwykle ciekawe miejsce, pozwalające poczuć się jak odkrywca :-)

Człopa – Nie jest prosto dotrzeć do miejsca, w którym stał drewniano-ziemny zamek rycerski. Zostawiwszy samochód w okolicach oczyszczalni ścieków, dalej musieliśmy iść wypatrując czerwonego szlaku, który dołączał do ścieżki, którą szliśmy. Droga do grodziska zajęła nam około 20 minut. Nie sposób minąć pozostałości zamku, gdyż prowadzi do nich mostek, a całość oznaczona jest tablicą informacyjną. Niestety do zobaczenia nie ma kompletnie nic poza wałem i majdanem grodziska.

Wałcz – Pomieszczenia Muzeum Wału Pomorskiego mieszczą się na terenie dawnej jednostki wojskowej. Ekspozycja jest podzielona na trzy części: niemiecką, polską i radziecką. Co fajne, wszystkiego można dotykać, strzelać z broni (ale bez amunicji :-D), czy też wsiąść na motor. Obejrzeliśmy wiele zdjęć, mundury i inne militaria. Na koniec poszliśmy jeszcze do małego bunkra znajdującego się nieopodal, do którego dostaliśmy klucze. Jest to malutki 2-3 osobowy bunkier obudowany współczesnym małym budynkiem. W środku było ciemno, ale mieliśmy latarki, więc spokojnie obejrzeliśmy całość. Ot ciekawostka.

Drugim celem w Wałczu był Skansen Forteczny “Cegielnia”, w którym są dwa bunkry, transzeja i wystawy pojazdów wojskowych, armat, moździerzy, a także pawilon z umundurowaniem. Umocnienia zostały wysadzone i dziś ze ścian wystają zbrojenia, ale spora część bunkra West pozostała w całości i dzięki temu daje wyobrażenie jak wszystko dawniej wyglądało. Dzięki opisom, wiadomo jakie przeznaczenie miały poszczególne pomieszczenia. Gdzieniegdzie na ścianach pozostały nawet niemieckie napisy. Obejrzeliśmy też różne pojazdy i mundury. Doszliśmy do bunkra Ost już poza terenem skansenu, który został doszczętnie zniszczony i dziś jest to kupa olbrzymiego gruzu porozrzucanego w promieniu kilkudziesięciu metrów. Zobaczyć w zasadzie można jeden tunel, który jest łatwo dostępny. Miejsce warte polecenia nie tylko pasjonatom II Wojny Światowej.
Ogólnie wbrew pozorom wyjazd był bardzo udany i urozmaicony. Myślimy, że każdy może wybrać dla siebie przynajmniej kilka miejsc wartych uwagi.