Sylwester w Rozewiu, Władysławowie, Olsztynie i Łebie

Od czasu do czasu lubimy spędzić Sylwestra na wyjeździe. Nie nastawiamy się wówczas na zwiedzanie, lecz głównie na dobrą zabawę i wypoczynek. Taki plan udało się nam dotąd wykonać cztery razy. Oto krótkie relacje.

Sylwester w Rozewiu
30.12.2006 r. – 01.01.2007 r.

30.12.2006

Fokarium na Helu
Fokarium na Helu

Hel – Nasz wyjazd sylwestrowy miał być imprezą połączoną ze zwiedzaniem, dlatego najpierw udaliśmy się na Hel. Już sama droga na Półwyspie Helskim była bardzo interesująca, gdyż wiodła przez las. Prawie cały czas widać było Zatokę Pucką, a momentami nawet morze. Fajnie się jechało takim wąskim przesmykiem mając świadomość, że morze jest po obu stronach drogi. Przed Helem mijaliśmy dużo umocnień będących pozostałościami po drugiej wojny światowej. Na Helu zatrzymaliśmy się dość blisko morza, skąd już niedaleko było do fokarium i od niego zaczęliśmy zwiedzanie. Pogoda była całkiem niezła, gdyż świeciło słońce. W fokarium udało nam się trafić na karmienie fok, a potem obserwowaliśmy jak pływają w basenach lub wylegują się na brzegu. Foczki to słodkie stworzonka. Na koniec zwiedzania obejrzeliśmy jeszcze wystawę poświęconą faunie Bałtyku, a w szczególności morświnom. Była również możliwość oglądania fok poniżej poziomu wody przez specjalne bulaje, ale niestety foki nie chciały podpłynąć.

Port na Helu
Port na Helu

Następnie udaliśmy się do portu. Po falochronie poszliśmy prawie do samego końca, gdzie fale ochlapywały przechodniów, dlatego też zawróciliśmy. Po drodze widzieliśmy kutry rybackie i całe chmary  mew latających wokół łodzi, która właśnie przypłynęła z połowem. Widzieliśmy również łabędzia, który dostał się na łajbę i nie mógł się z niej wydostać. Wiatr wiał okrutnie. Potem poszliśmy do Muzeum Rybołówstwa, które mieści się w dawnym kościele ewangelickim. Na zewnątrz znajdowały się różnego rodzaju łodzie i kutry rybackie oraz mnóstwo kotwic. Weszliśmy do środka, gdzie obejrzeliśmy na parterze wystawę łodzi, makietę portu w Gdańsku oraz warsztat szkutniczy. Na pierwszym piętrze znajdowała się wystawa modeli statków oraz militariów. Ostatnią atrakcją muzeum było wejście na wieżę, oczywiście tylko dla największych twardzieli, gdyż wiatr o mało nam głów nie urwał. Widok był piękny i warty poświęcenia. Z góry oglądaliśmy port, Hel z szachulcowymi domami rybaków i latarnię morską.

W międzyczasie zgłodnieliśmy, więc postanowiliśmy poszukać jakiejś knajpy. Było tak dużo ludzi, że musieliśmy trochę poczekać. Zamówiliśmy dorsza z frytkami oraz surówki. No cóż, jedliśmy lepsze rzeczy.

Potem podjechaliśmy w pobliże latarni morskiej. Kawałeczek musieliśmy podejść. Latarnia jest wysoka, w kolorze czerwonym. Do środka nie można było wejść. Następnie udaliśmy się na plażę. Był to jak się okazało kawałek drogi. Weszliśmy na rozległą, piaszczystą plażę i rozkoszowaliśmy się widokami. Plaża była piękna, a morze cudowne. Następnie wróciliśmy do samochodu i pojechaliśmy do Rozewia.

Rozewie – W Rozewiu trafiliśmy do hotelu Okulski Grand Rozewie, w którym czekały nas aż dwie imprezy: pierwsza integracyjna jeszcze tego samego dnia i Sylwester. Poszliśmy do naszego pokoju, który okazał się całkiem porządnym, świeżo wyremontowanym pokoikiem z łazienką. Rozpakowaliśmy się i czekaliśmy na imprezę.
Impreza kaszubska - grill pod wiatą w Hotelu Rozewie
Impreza kaszubska – grill pod wiatą w Hotelu Rozewie

Impreza nazywała się Grill pod Wiatą, a zapraszała na nią kapela kaszubska w strojach ludowych i z odpowiednimi instrumentami. Przed wiatą stał grill, na którym piekły się szaszłyki i karkówka. Prócz tego można było zjeść żurek, a wszystko zapić grzanym piwem i grzanym winem. Weszliśmy do środka, gdzie usiedliśmy przy ławach i słuchaliśmy kapeli. Obok nas usiadły dwie pary, z którymi szybko nawiązaliśmy znajomość. Po zjedzeniu dań grillowych udaliśmy się na przejażdżkę z pochodniami wozem konnym po lesie. W planach był kulig, ale z braku śniegu zafundowano nam inną atrakcję. Po powrocie impreza rozkręciła się na całego. Poznaliśmy się lepiej, tańczyliśmy, śpiewaliśmy i piliśmy do późna w nocy. Zabawa była przednia. Z wiaty wyszliśmy ostatni całą szóstką i  kontynuowaliśmy imprezę w hotelowym barze. Wreszcie poczuliśmy się zmęczeni i poszliśmy spać.

31.12.2006 r.

Rozewie – Po nocnej imprezie obudziliśmy sie rano  i poszliśmy na pyszną jajecznicę. Ponieważ była niedziela, obowiązkowo, nie patrząc na pogodę i samopoczucie, poszliśmy do kościoła na mszę. Wzbudziliśmy podziw naszych znajomych, gdyż szalał wiatr i padało. Szliśmy przez ponad godzinę, wśród wichury łamiącej gałęzie i mżawce. Nawet do takich warunków atmosferycznych można się przyzwyczaić.

Na plaży w Jastrzębiej Górze
Na plaży w Jastrzębiej Górze

Jastrzębia Góra – Nie sądziliśmy, że Jastrzębia Góra to taka długa miejscowość. Koniecznie chcieliśmy znaleźć kościół, bo w końcu po to tu przyszliśmy. Wreszcie udało nam się go namierzyć. Msze odbywały się nie w głównym kościele, lecz w sali poniżej, która przypominała raczej małą salę teatralną niż kościół. Mieliśmy szczęście, bo msza zaczynała się o jedenastej czyli za 15 minut. Podczas mszy nagle zgasło światło, a jedyne oświetlenie stanowiły świece na ołtarzu. Prawdopodobnie wiatr spowodował awarię. Z powrotem chcieliśmy wrócić autobusem, ale nie było na to szans, więc wróciliśmy tą samą drogą, przy czym udało nam się wykombinować skrót. Wróciliśmy do hotelu i poszliśmy na obiad. Popołudniu zaczęliśmy się szykować do balu.

O dwudziestej poszliśmy na imprezę. Byliśmy umówieni z nowymi znajomymi, że spotkamy się przed salą i zajmiemy wspólnie stolik. Tak też zrobiliśmy, dzięki czemu zagwarantowaliśmy sobie dobrą atmosferę przy stole. Jedzenie było dobre, a zabawa przednia, chić muzyka mogłaby być lepsza.

01.01.2007 r.

Latarnia morska w Rozewiu
Latarnia morska w Rozewiu

Jastrzębia Góra – Rano poszliśmy na śniadanie, gdzie był duży wybór dań, które zostały z Sylwestra. Spakowaliśmy się, pożegnaliśmy ze znajomymi i pojechaliśmy do Jastrzębiej Góry. Chcieliśmy zejść nad morze, żeby się z nim pożegnać. Drewnianymi schodami zeszliśmy z wysokiego klifu i chwilę pochodziliśmy po plaży. Pogoda była znacznie lepsza niż dzień wcześniej, gdyż nie padało i wiatr się nieco uspokoił, a do tego zaczęło wychodzić słońce.

Rozewie – Wróciliśmy znowu do Rozewia, żeby zobaczyć tamtejszą latarnię morską. Obeszliśmy ją dookoła i pojechaliśmy do domu.

Sylwester we Władysławowie
31.12.2009 r. – 03.01.2010 r.

31.12.2009 r.

Na plaży w Jastrzębiej Górze
Na plaży w Jastrzębiej Górze

Jastrzębia Góra – Ten wyjazd sylwestrowy zaczęliśmy od spaceru po lekko ośnieżonej Jastrzębiej Górze, niemal nie było wiatru, od czasu do czasu pojawiało się słońce i było 0°C. Spacerowaliśmy ścieżką po górze klifu, a potem zeszliśmy na plażę, która im dalej szliśmy w kierunku Rozewia, tym bardziej się zwężała, aż była tak wąska, że nie udało się nam przejść suchą nogą… W końcu doszliśmy do Lisiego Jaru, czyli 350-metrowego wąwozu schodzącego od szosy do morza, o głębokości do 50 m. Po dojściu do drogi skierowaliśmy się do centrum w poszukiwaniu obiadu. Miała być mała przekąska, bo w końcu czekała nas impreza sylwestrowa, a zjedliśmy porządny obiad, czyli placki po węgiersku. Ponownie zeszliśmy nad morze, a fale mimo braku wiatru były coraz większe, więc znowu musieliśmy uważać, żeby nie zamoczyć nóg…

Władysławowo – Zajechaliśmy do bardzo ładnego Hotelu Rigga we Władysławowie, w którym zarezerwowaliśmy pakiet sylwestrowy w skład którego wchodziły noclegi ze śniadaniem oraz impreza sylwestrowa. Dostaliśmy wygodny i fajnie urządzony pokój z bardzo dużym łożem i częścią wypoczynkową z kanapą. Wieczorem poszliśmy na zabawę, gdzie posadzono nas przy stole z innymi parami. Jedzenie nie dość, że było luksusowe, to po prostu przepyszne. Sama impreza też była całkiem niezła, gdyż muzyka nam odpowiadała i naprawdę dużo tańczyliśmy. Po północy Hotel przygotował przepiękny pokaz sztucznych ogni.

01.01.2010 r.

Wąwóz Chłapowski nieopodal Władysławowa
Wąwóz Chłapowski nieopodal Władysławowa

Chłapowo – Po udanej zabawie i dobrym śniadaniu, rano udaliśmy się pieszo na spacer do pobliskiego Chłapowa, a dokładnie do Wąwozu Chłapowskiego. Przez noc napadało całkiem dużo śniegu, więc widoki były typowo zimowe. Sam wąwóz ma 250 m, a jego dnem płynie strumień Rudnik. Szliśmy w padającym śniegu, który dodawał uroku spacerowi, aż na plażę pokrytą białym puchem. Plażą szliśmy w kierunku Władysławowa mijając przystań rybacką w Chłapowie, która wyglądała jak wyjęta zupełnie z innej epoki…

Władysławowo – Gdy doszliśmy do portu we Władysławowie nie mogliśmy się nadziwić otaczającej nas kolorystyce: ciemno granatowe niebo, stalowy kolor wody i biała od śniegu plaża, efekt niesamowity, możliwy do zobaczenia tylko zimą. Z portu przeszliśmy do centrum Władysławowa, po którym sporo pospacerowaliśmy, aż późnym popołudniem trafiliśmy do baru Skipper na ulicy Morskiej na pysznego dorsza. Mniam :-)

02.01.2010 r.

Na plaży w Jastarni
Na plaży w Jastarni

Jurata – Następny dzień ponownie przywitał nas padającym śniegiem i dodatkowo wiatrem, ale nie odstraszyło nas to od przejażdżki po Półwyspie Helskim. Rozpoczęliśmy od Juraty, gdzie po spacerze po plaży, weszliśmy na wieżę widokową. Był to karkołomny wyczyn zważywszy na śnieżycę, która opanowała okolicę. Potem przeszliśmy na drugą stronę, czyli nad zatokę, a dokładnie na molo w Juracie. Woda w zatoce była zupełnie spokojna i dzięki temu rezydowało tam mnóstwo ptaków, a zwłaszcza łabędzi i mew, a my mieliśmy rozległą panoramę na Zatokę Pucką i Trójmiasto w tle.

Jastarnia – Gdy dotarliśmy do Jastarni, znowu była śnieżyca, a na morzu szalał sztorm. Poszliśmy przez Rezerwat Torfowe Kłyle, przez który wytyczono ścieżkę z wieżyczką przeznaczoną do obserwacji ptaków. Dalej szliśmy nad Zatokę Pucką pomiędzy wysokimi trzcinami, aż doszliśmy do miejsca zwanego Dąbrówką z laskiem składającym się z okazałych dębów.

Kuźnica – Pojechaliśmy do Kuźnicy, w której wybraliśmy się na najwyższą wydmę na Półwyspie Helskim, czyli Górę Lubek (12,5 m n.p.m.). Następnie wróciliśmy plażą do miejscowości, przeszliśmy nad Zatokę Pucką i w barze Czerwona Oberża przy wjeździe do Kuźnicy od strony Jastarni zjedliśmy obiad.

03.01.2010 r.

Władysławowo – Ostatniego dnia tuż przed odjazdem wybraliśmy się na obowiązkowy spacer nad morze po plaży pokrytej sporą warstwą śniegu. Było bardzo przyjemnie, gdyż ucichł wiatr i wyszło słońce.

Sylwester w Olsztynie
31.12.2010 r. – 02.01.2011 r.

31.12.2010 r.

Sylwester w Olsztynie
Sylwester w Olsztynie

Olsztyn – Tym razem pakiet sylwestrowy z dwoma noclegami, śniadaniami i imprezą, wykupiliśmy w Hotelu Warmińskim w Olsztynie. Sylwester był w klimacie Niebo-Piekło. Nam w udziale przypadło miejsce w sali niebiańskiej z wystrojem biało-błękitnym. Dostaliśmy miejsce przy stoliku wraz z innymi parami. Podczas Sylwestra mogliśmy dowolnie zmieniać sale i bawić się przy różnej muzyce. Jedzenie było wyśmienite i bardzo wyszukane. Jedyne do czego można mieć zastrzeżenie, to zbyt mała ilość obsługi, a co za tym idzie czasem zbyt długi czas oczekiwania na ciepłe potrawy. Do atrakcji wieczoru należał pokaz niebiańskich tańców w hallu Hotelu oraz ogniste, piekielne show przed Hotelem.

Ognisty pokaz podczas Sylwestra w Hotelu Warmińskim w Olsztynie
Ognisty pokaz podczas Sylwestra w Hotelu Warmińskim w Olsztynie

Ogólnie zabawa była przednia, muzyka świetna, a towarzystwo miłe i bardzo wesołe.

01.01.2011 r.

Olsztyn – Rano wybraliśmy się na obowiązkowy i sentymentalny spacer po zaśnieżonym Olsztynie. Zaczęliśmy od poszukiwania Schroniska Młodzieżowego, gdzie wiele lat wcześniej spędziliśmy sporo czasu, gdyż pracując w tym mieście zarabialiśmy pierwsze nasze wspólne pieniądze :-) Niestety w odszukanym budynku schroniska już nie było… Przeszliśmy znanymi nam ulicami: Kopernika, Piłsudskiego  i 11 Listopada, aż pod Wysoką Bramę wiodącą na Starówkę. Przeszliśmy wśród ładnych kamieniczek na Rynek i dalej, aż nad Łynę do ładnego parku, którym wzdłuż rzeki doszliśmy do katedry. Później poszliśmy do kościoła ewangelickiego i pod ładnie zachowany krzyżacki zamek. Obeszliśmy dookoła potężną warownię i znaleźliśmy się w kolejnym ładnym parku, którym doszliśmy pod dwa wysokie i efektowne wiadukty kolejowe.

Rzeźby lodowe na Starówce w Olsztynie
Rzeźby lodowe na Starówce w Olsztynie

Po zapadnięciu zmroku, wybraliśmy się na jeszcze jeden spacer na oświetloną bożonarodzeniowymi dekoracjami Starówkę. Trzeba przyznać, że dekoracji było dość dużo i ładnie komponowały się z zimowym krajobrazem. Jednakże najefektowniejszy był ogród przepięknie podświetlonych rzeźb lodowych. Niesamowite były sanie zaprzężone w cztery konie, piękna brama lodowa, czy też Mikołaj Kopernik otoczony Układem Słonecznym, a do tego wspaniała gra zmieniającego się światła. Na koniec poszliśmy na obiad do pobliskiego Sphinxa.

02.01.2011 r.

Pluski – Termy Medical Warmia Park – Po śniadaniu, wracając do domu zatrzymaliśmy się w miejscowości Pluski w aquaparku – Termy Medical Warmia Park. Miejsce naprawdę fajne z dużą ilością wodnych atrakcji, ale największa frajdę sprawiła nam kąpiel w jacuzzi na świeżym powietrzu, do którego szliśmy boso po śniegu :-)

Sylwester w Łebie
31.12.2015 r. – 03.01.2016 r.

31.12.2015 r.

Sylwester w Maximie w Łebie
Sylwester w Maximie w Łebie

Ten Sylwester spędziliśmy w całości w Łebie. Tym razem pakiet sylwestrowy, który wykupiliśmy w Pensjonacie Maxim w Łebie, zawierał najwięcej atrakcji. Po pierwsze dostaliśmy do własnej dyspozycji cały 6-osobowy domek, po drugie mogliśmy skorzystać z dwóch imprez: Sylwestra oraz następnego dnia z imprezy karaoke, po trzecie mieliśmy pełne wyżywienie przez wszystkie dni i mogliśmy korzystać z niewielkiego basenu. Przed zabawą poszliśmy na spacer po centrum Łeby, nad morze, a potem oglądaliśmy ozdoby świąteczne oraz szopkę z żywymi zwierzętami obok kościoła oo. oblatów. Sama zabawa była bardzo udana, towarzystwo miłe, jedzenie smaczne, a muzyka sprzyjała tańcom :-)

01.01.2016 r.

Mikołaj w Łebie
Mikołaj w Łebie

Po śniadaniu wybraliśmy się nad morze na zachodnią plażę, pospacerowaliśmy i wróciliśmy na obiad. Popołudniu poszliśmy na plażę wschodnią, która jak zwykle zimą jest poszerzana przed sezonem piaskiem wyciąganym z dna morza. Wieczorem poszliśmy na imprezę karaoke, na której nieźle zdarliśmy sobie gardła, na szczęście było do oporu grzanego wina, którym łagodziliśmy dolegliwości ;-)

02.01.2016 r.

Ruchome wydmy w Łebie
Ruchome wydmy w Łebie

Wcześnie rano wybraliśmy się na ruchome wydmy. Od kilku dni był mróz, było zimno (-8°C), a wszystkie rowki z wodą i kałuże zamarznięte. W nagrodę świeciło pięknie słońce. Piasek na wydmach był również zamarznięty, więc szło się znacznie łatwiej niż zwykle po osuwającym się spod nóg sypkim podłożu. Tradycyjnie przeszliśmy przez wydmy i zeszliśmy na plażę, aby wrócić nią do Łeby. Brzeg morza w wielu miejscach był mocno oblodzony, a my w świetnych humorach szliśmy wdychając jod i obserwując mewy i kutry w dali.

03.01.2016 r.

Ostatniego dna nie mogło się obyć bez pożegnalnego spaceru po coraz mocniej oblodzonej plaży. Świetne zakończenie Starego i rozpoczęcie Nowego Roku :-)