Rzym rodzinnie

11.09.2015 – 18.09.2015

Skrócony plan podróży
Informacje praktyczne

OPIS PODRÓŻY

11.09.2015 r.

Tym razem postanowiliśmy zabrać naszych rodziców na wspólny wyjazd do Rzymu, co oznaczało wyjazd w szóstkę. Wylecieliśmy z Warszawy liniami Alitalia (lot nr AZ 491) o 13:25, w Rzymie na lotnisku Fiumicino byliśmy o 15:45. Po odbiorze bagaży wyszliśmy do hali przylotów, w której czekał już na nas kierowca busa zamówionego za pośrednictwem właścicielki apartamentu (koszt 65 € w jedną stronę). Kierowca był bardzo miły, jechaliśmy około godzinę z uwagi na korki. Przejażdżka była niezwykle sympatyczna, gdyż mogliśmy podziwiać Rzym w całej okazałości. Po przyjeździe nie musieliśmy długo czekać na właścicielkę, gdyż już po chwili biegła do nas.

Apartament Lucky Holidays na Via Degli Equi w dzielnicy San Lorenzo był bardzo ładny i przestronny (140 m2), posiadał 3 sypialnie, 3 łazienki oraz salon z aneksem kuchennym. Obiekt godny polecenia i świetnie wyposażony. Zapłaciliśmy za niego na tydzień dla sześciu osób 1190 € + podatek miejski (3,50 € za osobę/dobę).

Koloseum
Koloseum

Po rozpakowaniu udaliśmy się po zakupy do pobliskiego marketu Tuodi (100 m od apartamentu), a po powrocie wybraliśmy się na wieczorny spacer po Rzymie. Poszliśmy pieszo na stację metra Termini, gdzie kupiliśmy bilety tygodniowe na rzymską komunikację miejską (24 € za osobę) i pojechaliśmy na stację Colosseo. Ze stacji wyszliśmy wprost na Koloseum. Efekt jest spektakularny. Było już ciemno, mogliśmy więc podziwiać ten przepięknie oświetlony zabytek. Obeszliśmy dookoła, przy okazji oglądając Łuk Konstantyna i okoliczne kamienice. Na koniec podeszliśmy w kierunku Łuku Tytusa i Forum Romanum, ale było zupełnie ciemno, więc niewiele zobaczyliśmy. Wróciliśmy metrem na stację Vittorio Emanuele i po dziesięciu minutach znaleźliśmy się w okolicach naszego apartamentu. Pozostał nam tego dnia tylko obiad, który zjedliśmy w pobliskiej Osteria Dei Colli Emiliani. Zamówiliśmy różne pyszne pasty (makarony) oraz karafkę czerwonego wina. W świetnych nastrojach wróciliśmy do apartamentu.

12.09.2015 r.

Koloseum
Koloseum

Po śniadaniu pojechaliśmy metrem do Koloseum, gdyż zaplanowaliśmy zwiedzenie go wewnątrz. Po zakupieniu biletów (bilet łączony z Palatynem i Forum Romanum – 12€) weszliśmy do środka. Zaczęliśmy od górnego poziomu, z ktrórego doskonale widać całą budowlę. Gdy zwiedzaliśmy Koloseum po raz pierwszy w 2001 r., arena był przykryta drewnianą podłogą, na którą można było swobodnie wejść. Obecnie widać odkryte pomieszczenia pod dawną areną. Obeszliśmy dookoła. Przez okna widzieliśmy przepiękne pinie i Palatyn, a następnie zeszliśmy niżej na poziom areny. Spędziliśmy jeszcze trochę czasu podziwiając tę niezwykłą budowlę, a potem udaliśmy się w kierunku Palatynu.

Palatyn
Palatyn

Mijając Łuk Konstantyna doszliśmy do wejścia na Palatyn i wśród wspaniałych pinii szliśmy do góry na wzgórze podziwiając pozostałości zabudowń znajdujących się na Palatynie. Po drodze zaczerpnęliśmy wody z pobliskiego kranu, których w Rzymie jest bardzo dużo (nasoni, czyli nochale). Dodać musimy, że w zasadzie w Rzymie wogóle nie trzeba kupować wody do picia, bo ta z nochala jest chłodna, smaczna i do tego za darmo. Widzieliśmy stadion, ruiny rzymskich domów, urokliwe Ogrody Farnezyjskie (Orte Farnesiani) oraz

Widok z Palatynu na Forum Romanum
Widok z Palatynu na Forum Romanum

panoramę Rzymu z kilku punktów widokowych. Powoli zaczęliśmy schodzić w kierunku Forum Romanum i doszliśmy do Łuku Tytusa. Idąc Świętą Drogą (Via Sacra) podziwialiśmy kolejne zabytki na Forum: Bazylikę Maksencjusza i Konstantyna, Świątynię Antonio i Faustyny, Świątynię Kastora i Poluksa, Bazylikę Aemilia, Kurię i wiele innych, aż doszliśmy do Łuku Septymiusza Sewera.

Forum Romanum, a w tle Kapitol
Forum Romanum, a w tle Kapitol

Wspięliśmy się na Kapitol, z którego ponownie widać było wspaniałą panoramę starożytnego Rzymu i doszliśmy do wszystkim chyba znanej figury wilczycy karmiącej założycieli Rzymu, czyli Romusa i Remulusa. Kapitol to wzgórze na któym znajduje się plac, pośrodku którego stoi pomnik Marka Aurelisza, a wokół niego znaczną część zajmuje Palazzo Senatorio i inne okazałe budynki. Zgłodnieliśmy, więc w małym barze na Via del Teatro di Marcello zjedliśmy kanapki na ciepło (niezbyt smaczne, jak to zwykle w pobliżu atrakcji turystycznych).

Plac Wenecki
Plac Wenecki

Ruszyliśmy na Plac Wenecki (Piazza Venezia) pod Ołtarz Ojczyzny (Monumento a Vittorio Emanuele II), który jest największym znanym nam pomnikiem. Zdziwiliśmy się, że policja nie pozwala siadać na schodach, prawdopodobnie dlatego, że jest tam Grób Nieznanego Żołnierza. Stąd było już blisko do Forum Trajana ze słynną Kolumną Trajana przedstawiającą płaskorzeźby ze scenami bitewnymi z podbojów cesarza Trajana. Pieszo przeszliśmy Via Dei Fori Imperiali, wzdłuż której stoją posągi cesarzy starożytnego Rzymu, aż do Koloseum.

Termy Karakalli
Termy Karakalli

Stąd również pieszo udaliśmy się do Term Karakalli (Terme di Caracalla), kupiliśmy bilety (6€ za osobę – bilet łączony z Villa dei Quintilli i Mausoleo de Cecilia Metella). Na terenie term znajdują się ławeczki, na których rodzice odpoczywali, a my w tym czasie obeszliśmy teren dookoła. Potem wróciliśmy po rodziców i razem obejrzeliśmy ogromne pozostałości po starożytnych termach. Jest to imponująca budowla z częściowo zachowanymi mozaikami oraz ścianami ogromnych pomieszczeneń.

Termy Karakalli
Termy Karakalli

W zasadzie nie zachowały się sklepienia oraz baseny, w których zażywano kąpieli. Zauroczeni wróciliśmy metrem ze stacji Circo Massimo do naszej dzielnicy. Postanowiliśmy najpierw pójść na mszę po włosku do kościoła Santa Maria Immacolata e San Giovanni Berchmans. Byliśmy zaskoczeni swobodnym podejściem tubylców, którzy przyszli wraz ze swoimi psami i podczas mszy prowadzili swobodną konwersację. Z kościoła udaliśmy się na pyszne pizze do Ristorante Pizzeria I Fratellli. Polecamy. Wracając z pizzeri pospacerowaliśmy w malutkim parku (Parco Caduti), znajdujacym się blisko naszego apartamentu.

13.09.2015 r.

Kolejny dzień zwiedzania poświęciliśmy na Rzym renesansowy. Komunikacja miejska w Rzymie nie jest doskonała. Metro jeździ często i jest punktualne, natomiast nie wszędzie dociera. Z kolei autobusy nie są zbyt punktualne i zatłoczone. Dlatego postanowiliśmy jechać metrem, a potem przejść pieszo. Niestety na stacji Circo Massimo czekała nas przykra niespodzianka. Jak to często bywa w metrze w Rzymie, jedno z rodziców zostało okradzione z dokumentów. Zapytaliśmy na stacji metra co należy w tej sytuacji zrobić. Pracownik doradził nam wizytę na posterunku policji, a poza tym w biurze rzeczy znlaezionych na stacji Piramide.  Udaliśmy się na Plac Wenecki, gdzie zgłosiliśmy kradzież i otrzymaliśmy stosowny protokół. Wtedy mogliśmy już udać sie na zwiedzanie. Zaczęliśmy od Placu Argentyńskiego, na środku którego znajduje się forum i wieża, a dookoła wznoszą się ładne budynki.

Campo de Fiori
Campo de Fiori

Następnie przez Piazza Cairoli z mnóstwem okazałych platanów poszliśmy w kierunku Campo de Fiori. Jest to plac z pięknymi renesansowymi kamieniczkami i pomnikiem filozofa Giordano Bruno, który tu spłonął. Obecnie znajduje się tu bazar, na którym kupić można lokalne wyroby, m.in. makarony o niespotykanych kształach czy też sery i nalewki. Zjedliśmy pyszne figi i poszliśmy na Piazza Farnese, na którym prócz okazałego Palazzo Farnese znajdują się dwie fontanny pochodzące z Term Caracalli. Kolejnym celem był posąg Pasquino, gdzie do dziś można umieszczać dowolne teksty bez jakiejkolwiek cenzury.

Piazza Navona
Piazza Navona

Potem udaliśmy się na najpiękniejszy plac Rzymu czyli Piazza Navona. Jest on bardzo duży i wydłużony, gdyż mieści się na terenie dawnego stadionu. Znany jest z trzech przepięknych fontann, ślicznych budynków i kościoła pw. Śmierci  Św. Agnieszki (Sant’ Agnese in Agone). Plac jest miejscem, w którym wystawiają się przeróżni artyści, głównie malarze i mimowie. Fontanny ozdobione są licznymi rzeźbami i tryska z nich mnóstwo wody. Natomiast wnętrze kościoła jest bardzo bogato zdobione.

Rzymska uliczka
Rzymska uliczka

Przeszliśmy dalej uliczkami w kierunku Panteonu po drodze zatrzymując się przy nochalu, z którego zaczerpnęliśmy wody oraz w pobliskiej pizzeri, gdzie zjedliśmy kawałki pysznej pizzy. Podziwiając kolejne uliczki z pięknymi budynkami pomalowanymi głównie na żółcie i pomarańcze z charakterystycznymi ażurowymi okiennicami dotarlliśmy do Panteonu. Oczywiście było tam mnóstwo turystów, co jednak nie ujęło uroku temu niesamowitemu antycznemu zabytkowi. Weszliśmy do środka, aby obejrzeć wnętrze z ogromną kopułą. Stąd udaliśmy się na Piazza Sant’ Ignazio di Loyola z pięknym kościołem o tym samym wezwaniu.

Panteon
Panteon

Przyszedł czas na lody, które kupiliśmy w pobliżu Fontanny di Trevi. Sama fontanna była w remoncie, więc nie mogła zrobić tak wielkiego wrażenia jak powinna, gdyż można ją było obejrzeć zza pleksi. Doszliśmy do Palazzo del Quirinale, który jest ogromną budowlą, ale niedostępną dla zwiedzających. Wzdłuż murów poszliśmy do Palazzo Barberini czyli Galerii Narodowej, której jednak nie zwiedzaliśmy a tylko zachwycaliśmy się budowlą z pięknym otoczeniem. Kawałek dalej obejrzeliśmy jeszcze skrzyżowanie zwane Le Quattro Fontane z czterema małymi fontannami na każdym z rogów. Ze stacji metra Barberini pojechaliśmy na stację Piramide do Biura rzeczy znalezionych. Niestety jednak było zamknięte, a poza tym dowiedzieliśmy się, że takie rzeczy odnajdują się nie wcześniej niż następnego dnia. Wróciliśmy do naszego apartamentu, a potem poszliśmy na obiad do trattorii L’Arte in Fraschetta, znajdującej się obok bramy do naszej kamienicy, którą nazwaliśmy “U Mammy”, a to z tego powodu, że obsługiwała nas przemiła klasyczna Włoszka, która określiła jedną z naszych mam “mamma” i często tego słowa używała. Zjedliśmy przepyszną jagnięcinę popijając domowym winem i w doskonałych nastrojach poszliśmy na spacer w kierunku cmentarza. Niestety o tej porze był już zamknięty i tylko przez płot mogliśmy obejrzeć rozświetlone lampkami elektrycznymi columbarium.

14.09.2015 r.

Muzea Watykańskie
Muzea Watykańskie

Tego dnia zaplanowaliśmy zwiedzanie Muzeów Watykańskich. Bilety kupiliśmy przez Internet i mimo, że zapłaciliśmy trochę więcej, byliśmy szczęśliwi, że nie musimy stać w ogromnej kolejce (bilet 16€ + 4€ za rezerwację przez Internet). Wysiedliśmy na stacji Ottaviano i po kilkuset metrach dotarliśmy do gigantycznej kolejki, w której my jednak nie musiliśmy stać. Było to tym milsze, że zaczął padać deszcz. Weszliśmy do środka, gdzie w specjalnej kasie, bez kolejki wymieniliśmy voucher na bilety i po kontroli bagażu i osobistej mogliśmy zwiedzać muzea. Najpierw weszliśmy na wystawę egipską, oglądaliśmy rzeźby greckie, wyszliśmy na dziedziniec z charakterystyczną kulą. Potem poszliśmy do galerii rzeźby i szliśmy długim korytarzem oglądając “ocenzurowane” eksponaty.

Muzea Watykańskie
Muzea Watykańskie

Przeszliśmy na mały dziedziniec otoczony sarkofagami i rzeźbami. Stąpaliśmy po mozaikach kierując się do Sali Zwierząt, w której znajdowało się mnóstwo ich wyobrażeń. Dalej przeszliśmy przez Salę Muz, okrągłą Salę Rotonda z przepiękną mozaiką i ogromną misą pośrodku. Dalej była Sala Krzyża Greckiego z wymyślnymi sarkofagami i kolorowymi mozaikami. Minęliśmy niedostępną z powodu remontu Galerię Kandelabrów, przeszliśmy do części projektowanej przez Michała Anioła i Rafaela Santi, w której szczególnie wyróżniała się Galeria Arrasów pełna tych wspaniałych tkanin oraz Galeria Map. Przez okna mogliśmy podziwiać Ogrody Watykańskie. Dotarliśmy do Apartamentów Piusa V, których ściany i sufity w całości pokryte były obrazami i freskami, szczególnie wyróżniała się Sala Sobieskiego z ogromnym obrazem Jana Matejki “Odsiecz Wiedeń ska”, komnata Heliodora i Sala Podpisów z wyobrażniemi skrybów. Kawałek dalej zaczęły się nieco bardziej mroczne apartamenty Borghese. Dotarliśmy do najważniejszego pomieszczenia czyli Kaplicy Sykstyńskiej, w której nie wolno filmować, ani robić zdjęć. Potem szliśmy galerią pełną sakraliów, salą papirusów przez wystawę archeologiczną. Po drodze mijaliśmy stoiska z pamiątkami. Na koniec przeszliśmy galerią pełną książek i globusów oraz darów składanych papieżom.

Plac Św. Piotra
Plac Św. Piotra

Wyszliśmy z Muzeów Watykańskich i usiedliśmy w pobliskiej restauracji, gdzie zjedliśmy obfity, niezły, ale bardzo drogi posiłek. Byliśmy bardzo głodni i czas był na przekąskę, dlatego skorzystaliśmy z tej restauracji. Zresztą wszystkie dookoła były tak samo drogie. Poszliśmy na Plac Św. Piotra, gdzie musieliśmy odstać w kolejce, aby dostać się do środka Bazyliki. W międzyczasie zaczął padać deszcz, ale my twardo staliśmy dalej. Po przejściu rewizji mogliśmy wejść do środka. Bazylika jest bardzo piękna.

Ołtarz papieski w Bazylice Św. Piotra
Ołtarz papieski w Bazylice Św. Piotra

Szczególnie wyróżnia się okazały ołtarz papieski osłonięty przez baldachim z brązu. Na uwagę zasługuje też słynna Pieta Michała Anioła oraz kaplica Jana Pawła II. Bazylika jest ogromna i bogato zdobiona. Na koniec zeszliśmy do krypty, gdzie znajdują się groby papieskie. Potem wyszlismy na zewnątrz i jeszcze raz podziwialiśmy wspaniały Plac Św. Piotra wraz z Bazyliką. Następnie wróciliśmy metrem do naszego apartamentu. Po dordze zadzwoniliśmy do amabasady i umówiliśmy wizytę z konsulem w celu wyrobienia tymczasowego paszportu. Wieczorem poszliśmy ponownie do Osteria Dei Colli Emiliani, gdzie zamówiliśmy pyszne pasty i karafkę białego wina.

15.09.2015 r.

Ostia Antica
Ostia Antica

Ostia Antica – Rano udaliśmy się metrem do stacji Piramide, aby sprawdzić, czy może znalazł się dowód osobisty. Niestety płonne były nasze nadzieje, zatem byliśmy zdani na ambasadę. Wsiedliśmy w kolejkę naziemną FC2 w kierunku Lido di Ostia i po pewnym czasie wysiedliśmy na stacji Ostia Antica. Wyszliśmy ze stacji, przeszliśmy przez mostek nad torami i po pewnym czasie znaleźliśmy się na terenie ruin antycznej Ostii. Kupiliśmy bilety (10€ za osobę) i mogliśmy już zwiedzać. Na początku oglądaliśmy nekropolię, sarkofagi oraz kilka rzeźb. Przez Bramę Rzymską weszliśmy na teren starożytnego miasta. Przechodziliśmy obok łaźni, które nie zachowały się w zbyt dobrym stanie. Za to gimnazjon, który można było oglądać z platformy, miał przepiękne mozaiki.

Ostia Antica
Ostia Antica

Następnie weszliśmy pomiędzy budynki w boczne uliczki, gdzie zachowały się domy do wysokości pierwszego piętra. Potem poszliśmy w kierunku teatru oglądając najpierw plac gildii, czyli plac wokół którego siedziby swoje mieli armatorzy. W tym miejscu trzeba zaznaczyć, że Ostia była ważnym portem handlowym, który obsługiwał starożytny Rzym. W wyniku najazdu barbarzyńcow i odsunięcia sie morza straciła na znaczeniu i została opuszczona. W zasadzie najciekawszym elementem placu są piękne mozaiki. Gdy obeszliśmy plac udaliśmy się do teartru znajdującego się tuż obok. Nie jest to bardzo duży teatr, ale nieźle zachowany, szczególnie widownia.  Następnie ruszyliśmy pomiędzy budynki. Wchodziliśmy do pomieszczeń o różnym przeznaczeniu: sklepy, restauracje, domy mieszkalne. Naprawdę ciekawe wrażenie, zwłaszcza, że na wykopaliskach było stosunkowo mało ludzi.

Ostia Antica
Ostia Antica

Weszliśmy na jeden z budynków i mogliśmy obejrzeć przepiękną panoramę Ostii. Następnie przeszliśmy obok kapitolu, dużego sklepu, tawerny i wielu innych budynków. Szliśmy wspaniałymi, brukowanymi uliczkami wśród cudownej przyrody, którą stanowiły głównie wszechobecne pinie. Skęciliśmy w boczną ulicę i natrafiliśmy na domy, w których zachowały się ciekawe freski oraz mozaiki. Potem przeszliśmy na drugą stronę, gdzie mogliśmy obejrzeć starożytne toalety publiczne. Całe szczęście, że dziś tak nie wyglądają, bo dziwnie byłoby konwersować załatwiając potrzeby fizjologiczne, siedząc w odległości 20 cm od siebie bez żadnego przepierzenia :-)

Po wyjściu z wykopalisk przeszliśmy obok średniowiecznego zamku, dawnej rezydencji papieskiej i usiedliśmy w pobliskiej Fraschetta del Borgo na pyszne kanapki na ciepło i pizzerinki. Następnie wróciliśmy na dworzec i pojechaliśmy do ostatniej stacji czyli Cristoforo Colombo. Wyszliśmy ze stacji, przed którą znajduje sie przystanek autobusowy, z którego autobusem 070 pojechaliśmy w kierunku Litoranea (obowiązują te same bilety co w Rzymie). Wybraliśmy jedną z piaszczystych plaż zwanycyh Cancello. Wysiedliśmy na Cancello 2, przebraliśmy się w stroje kąpielowe i poszliśmy na plażę. Wynajęliśmy sześć leżaków i trzy parasole (15€ za 2 leżaki i parasol), czwarty dostaliśmy w gratisie i kąpaliśmy się, odpoczywaliśmy i przyjemnie spędzaliśmy czas. Następnie wróciliśmy tą samą trasą do naszego apartamentu. Wieczorem poszliśmy do I Fratelli na owoce morza, pastę, gnocchi i inne pyszności.

16.09.2015 r.

Z rana pojechaliśmy na umówioną wizytę w Wydziale Konsularnym Ambasady Polski na Via di S.Valentino 12. Pojechaliśmy metrem do stacji Flaminio, skąd tramwajem numer 2 dojechaliśmy do przystanku Ankara – Tiziano i pieszo udaliśmy się do konsulatu. Byliśmy jeszcze przed czasem, gdyż wizytę mieliśmy umówioną na godzinę 9:00. Przywitał nas konsul, który kazał nam wypełnić formularze, do których należało dołączyć wykonane wcześniej w maszynie zdjęcie (automaty są praktycznie na każdej stacji metra) i czekać na wezwanie. Gdy przyszła nasza kolej bardzo miła urzędniczka załatwiła z nami formalności i czekaliśmy godzinę na wyrobienie tymczasowego paszportu. Poszliśmy do pobliskiej cafeterii na pyszne cappucino. Po powrocie odebraliśmy dokument i spokojnie mogliśmy wrócić po resztę rodziny i udać się na zwiedzanie. Tu należą się podziękowania pracownikom ambasady, którzy sprawnie i sypmatycznie pomogli nam w tej dość niemiłej, choć typowej dla Rzymu sytuacji.

Kościół Santa Maria in Cosmedin
Kościół Santa Maria in Cosmedin

Pojechaliśmy do stacji Circo Massimo i poszliśmy przez Circo Massimo w kierunku kościoła Santa Maria in Cosmedin. Z cyrku niestety nie pozostało praktycznie nic, jest to obecnie teren spacerowy. Zanim doszliśmy do kościoła, mogliśmy z tarasu obejrzeć dwie antyczne świątynie: Templo di Fortuno i Templo di Ercole. Zeszliśmy na dół do kościoła, którego najciekawszym elementem są Usta Prawdy czyli  Boca della Verita, które oblegane są przez turystów, którzy sprawdzają swoją prawdomówność. Według legendy ręka kłamcy zostanie odgryziona. Woleliśmy tego nie sprawdzać  :-)

Wyspa Tiberina
Wyspa Tiberina

Podeszliśmy pod Światynię Portunusa na planie czworokąta i okrągłą Świątynię Herkulesa. Obie świetnie zachowane świątynie można obejrzeć jedynie z zewnątrz. Nieco dalej znajduje się Teatr Marcellusa, który jest zabudowany budynkami mieszkalnymi. Następnie przeszliśmy przez najstarszy rzymski most czyli Ponte Fabrizio na Isola Tiberina czyli małą wysepkę na Tybrze. Po drodze podziwialiśmy przepiękną aleję platanów.

Zatybrze
Zatybrze

Na wyspie zjedliśmy lody i ruszyliśmy klimatycznymi uliczkami Zatybrza, mijając kościoły, m in. Santa Maria in Trastevere, kafejki, kramy z pamiątkami w kierunku Orto Botanico. Wejście do ogrodu botanicznego było dość daleko. Musielimy przejść spory kawałek drogi, ale dzięki temu mogliśmy poczuć klimat tej dzielnicy. Weszliśmy do ogrodu botanicznego, kupiliśmy bilety (8€ za osobę, powyżej 65 lat – 4€)  i weszliśmy na teren ogrodu.

Ogród botaniczny - Orto Botanico
Ogród botaniczny – Orto Botanico

Od razu ujrzeliśmy przepiękne palmy różnej wielkości i niewielki las bambusowy. Poszliśmy ścieżką do fontanny Trytonów, gdzie usiedliśmy, żeby trochę odpocząć. Chłonęliśmy atmsferę tego pięknego, choć może nie do końca idealnie zadbanego miejsca. Ruszyliśmy do rosarium, które było już mocno przekwitnięte, a następnie skręciliśmy do schodów jedenastu fontann, które nie były zbyt efektowne. Wąskimi ścieżkami wzdłuż małych stawków zaczęliśmy schodzić w dół mijając las śródziemnomorski, sekwoję, miłorząb japoński, araukarię i zeszliśmy do ogrodu ziół.

Ogród botaniczny - Orto Botanico
Ogród botaniczny – Orto Botanico

Z ogrodu ziół przeszliśmy do szklarni z roślinami z lasu tropikalnego po drodze mijając bananowce.  Mieliśmy okazję zobaczyć najróżniejsze gatunki roślin rosnących w tropikach, z których wiele właśnie kwitło. Częściowo można było chodzić po podestach, dzięki czemu widać było rośliny z różnych perspektyw. Poszliśmy do kolejnej szklarni z rozmaitymi sukulentami, głównie kaktusami i wilczomleczami. Zgromadzono tam naprawdę potężną kolekcję różnej wielkości kaktusów.

Cała nasza rodzina w Orto Botanico
Cała nasza rodzina w Orto Botanico

Zachwyciły nas szczególnie te kwitnące oraz te wyjątkowo okazałe. Tuż obok znajdowała się mała szklarnia z pięknie kwitnącym krzewem. Wyszliśmy na zewnątrz, gdzie także było wiele pięknie kwitnących roślin. Usiedliśmy jeszcze na ławaczce, by chwilę odpocząć przed długim marszem do metra. Długo szliśmy uliczkami w kierunku Watykanu, aż doszliśmy do Placu Św. Piotra, który mogliśmy jeszcze raz obejrzeć, ale tym razem przy znacznie lepszej pogodzie.

Plac św. Piotra
Plac św. Piotra

Skierowaliśmy się na stację metra Ottaviano, po drodze zaliczając kramy z pamiątkami na Piazza del Risorgimento. Po powrocie poszliśmy do sprawdzonej restauracji I Fratelli, żeby spróbować kolejnych dań. Tym razem zjedliśmy arancini czyli ryżowe kule z farszem w środku. Poza tym posmakowaliśmy makaronu z sosem truflowym.

17.09.2015 r.

Katakumby Domiceli
Katakumby Domiceli

Ostatniego dnia zwiedzania wybraliśmy się na Via Appia, czyli starą drogę, która w czasach starożytnych wiodła od wybrzeża Adriatyku do portu Brindisi. W tym celu pojechaliśmy metrem na stację Circo Massimo, a stąd autobusem numer 118. Chcieliśmy wysiąść na przystanku Catacombe S.Callisto, ale był to przystanek “na żądanie” i nie zdążyliśmy wcisnąć przycisku. Wysiedliśmy kawałek dalej i poszliśmy uliczką Vicolo delle Sette Chiese w kierunku katakumb. Do zwiedzania dostępne są trzy kompleksy: Catacombe di San Sebastiano, Catacombe di San Callisto i Catacombe di Domitilla. Wybraliśmy trzeci z kompleków czyli Katakumby Domiceli.

Katakumby Domiceli
Katakumby Domiceli

Po zakupie biletów (8€ za osobę) musieliśmy trochę poczekać, ale za to mieliśmy ogromne szczęście, bo dostaliśmy osobistą przewodniczkę – Polkę. Zwiedzanie zaczęliśmy od kaplicy, w której nasza przemiła przewodniczka w niezwykle ciekawy sposób opowiedziała nam o historii katakumb, a następnie oprowadziła po korytarzach pełnych nisz, w których chowano zmarłych chrześcijan. W kompleksie tym zachowały się również freski, których nie ma w innych katakumbach (w zasadzie wszystkie kompleksy są bardzo podobne do siebie).

Wracając do autobusu przysiedliśmy w przydrożnym barze, gdzie zjedliśmy bardzo dobre kanapki na ciepło popijając cappucino. Poszliśmy na przystanek autobusu numer 118 i wróciliśmy do Circo Massimo. Stąd mterem dojechalismy do stacji Spagna, aby obejrzeć słynne schody hiszpańskie. Po wyjściu z metra nie omieszkaliśmy posmakować pysznego lodowego napoju, czyli granitu.

Plac Hiszpański
Plac Hiszpański

Weszliśmy na Piazza di Spagna, czyli Plac Hiszpański otoczony pięknymi budynkami, na środku którego stoją palmy. Jednak najważniejszym miejscem placu są Schody Hiszpańskie oraz Fontanna Łodzi. Po sesji zdjęciowej przeszliśmy na Via Margutta, która zagrała w niejednym włoskim filmie. Następnie przeszliśmy na Via del Babuino i Via dei Condotti słynących z butików najdroższych marek. Oglądaliśmy wystawy luksusowych towarów, nie mogąc nadziwić się cenami.

Bazylika św. Jana na Lateranie
Bazylika św. Jana na Lateranie

Idąc od metra z San Giovani poszliśmy na targowisko, gdzie wszystkie panie kupiły śliczne i niezłej jakości torebki ze skóry w niewysokiej cenie. Dotarliśmy do Bazyliki Św. Jana na Lateranie (San Giovanni in Laterano) i zwiedziliśmy ją wewnątrz. Okazałe, pięknie zdobione wnętrze robi ogromne wrażenie. W środku znajdują się, między innymi: kolorowe mozaiki, tron papieski, figury apostołów i liczne freski.

Święte Schody - Scala Santa
Święte Schody – Scala Santa

Po wyjściu z Bazyliki przeszliśmy na drugą stronę ulicy, gdzie znajdują się Święte Schody, czyli Scala Santa przeniesione z domu Piłata w Jerozolimie, które uznawane są za schody którymi kroczył Jezus podczas Drogi Krzyżowej.

Wróciliśmy pieszo do apartamentu. Było dosć wcześnie, ale musieliśmy jeszcze zrobić ostatnie zakupy do domu, spakować się i pójść na obiad.

18.09.2015 r.

Rano mieliśmy zamówiony transfer na lotnisko. Gdy wyszliśmy, kierowca już na nas czekał. Przejeżdżając obok atrakcji, które wcześniej oglądaliśmy, mogliśmy się z nimi pożegnać. Na lotnisku Fiumicino mieliśmy jeszcze sporo czasu, gdyż lot powrotny mieliśmy o 10:05 (Alitalia, lot numer AZ 490). W Warszawie byliśmy o godzinie 12:25. Odebraliśmy bagaże i wróciliśmy do domu.