Wróć do: Francja – Lazurowe Wybrzeże i Monako
Transport:
Na Lazurowe Wybrzeże dotarliśmy samolotem, choć można bez problemów dojechać własnym samochodem, co jest oczywiście tańsze, ale zdecydowanie bardziej czasochłonne i męczące. Skorzystaliśmy z poczciwego LOT-u, choć mogliśmy kupić bilety o kilkadziesiąt złotych tańsze, ale z przesiadką.
Na lotnisku wypożyczyliśmy wcześniej zamówiony samochód Fiat Panda (683 zł za 5 dób z pełnym ubezpieczeniem, limit 300 km na dzień – poza sezonem). Taki samochód jest dobrym wyborem, gdyż w wielu miejscach są niewielkie miejsca parkingowe, a drogi wystarczająco dobre na mały pojazd. Musimy tylko ostrzec przed jedną praktyką. W wypożyczalni Firefly słabo mówiący po angielsku pracownik wcisnął nam dodatkowe ubezpieczenie, mimo, że mieliśmy własne… Na szczęście Rentalscar.com zwrócił nam zakupione od nich ubezpieczenie, więc różnica nie była wielka, szczególnie, że przebiliśmy oponę i ubezpieczenie było jedynym kosztem, który ponieśliśmy.
Drogi na Lazurowym Wybrzeżu są dobrej jakości, ale niestety bardzo zatłoczone. Przejechanie 90 km z Antibes do Saint-Tropez piękną widokową drogą zajęło nam prawie 3 godziny… Jeśli to tylko możliwe, warto skorzystać z autostrady, która może nie jest tania (dobre 40 km za 5,20 €), ale znacznie skraca czas przejazdu, choć przy tej okazji musimy zrezygnować z widoków…
Parkingi na Lazurowym Wybrzeżu są bardzo drogie i naprawdę trudno znaleźć miejsce na parkingu darmowym. Cena jednej godziny to nie mniej niż 1,5 €, a może osiągać nawet 5€, aczkolwiek cena maleje wraz z długością postoju. Przykładowo w Monako zapłaciliśmy 13,10 € za jakieś 4 godziny parkowania… Przy tej okazji możemy dodać, że w Monako najlepiej zostawić samochód na dowolnym parkingu i dalej przemieszczać się pieszo. Nie dość, że całe państwo ma zaledwie 2 km², to dodatkowo zaoszczędzimy na parkingu.
Jedzenie i zakupy:
Po przyjeździe do Nicei mieliśmy wrażenie, że jesteśmy we Włoszech, a to za sprawą wszechobecnego włoskiego jedzenia. Wszędzie tu można kupić pizzę, pasty i wszelkie inne włoskie potrawy. Do tego dodawane są elementy kuchni typowo francuskiej i oczywiście różnorodne owoce morza. Im bardziej w głąb lądu, tym kuchnia bardziej francuska. Ogólnie jedzenie pyszne, choć porcje niezbyt obfite. Ceny w restauracjach są wyższe o jakieś 50 % od polskich (zapłaciliśmy od 12,50 do 19 € za porcję i to niezbyt dużą). Za to w sklepach ceny były zdecydowanie bardziej “normalne”. Przykładowo: duża bagietka kosztowała w Carrefour Market 0,85 €, zgrzewka wody mineralnej (6×1,5l) – 2,46 €, a cały kurczak z rożna – 7,15 €. Prócz podstawowych artykułów, we Francji nie można nie wspomnieć o serach, których nawet w najmniejszym markecie jest niemal 100 gatunków oraz specyficznych długodojrzewających wędlinach, wszystko o niezwykle wyrazistych smakach. Sery przygotowywane są z różnego mleka, z różnymi pleśniami i naprawdę w różny sposób, zaś wędliny często mają w składzie baraninę, co nadaje im bardzo specyficzny smak, wręcz kontrowersyjny. Do tego ważnym elementem kultury są ciastkarnie, czyli patisserie, w których można kupić przepyszne i najlepsze na świecie ciastka :-)
Noclegi:
Generalnie Lazurowe Wybrzeże jest bardzo drogie, ale poza sezonem można wyszukać coś w rozsądnej cenie. Przykładowo my znaleźliśmy wygodny apartament w dobrej lokalizacji, z widokiem na morze, góry i Niceę za 251 € za pięć nocy, czyli Aqueduc Romain Apartment.
Klimat i ubranie:
Na Lazurowe Wybrzeże zawitaliśmy w listopadzie, który jest raczej deszczowym i niezbyt ciepłym miesiącem. Gdy świeciło słońce, wydawało się, że jest ciepło, choć temperatura osiągała maksymalnie 18°C w cieniu. Dla nas to wystarczyło, aby przechadzać się w krótkich rękawach, czym dziwiliśmy miejscowych chodzących w tym samym czasie w zimowych kurtkach… Jednak nie wszystkie dni były tak ładne i my także musieliśmy założyć bluzy i kurtki. Mieliśmy szczęście, bo w czasie naszego pobytu padało bardzo mało. Tym samym doradzamy zabrać do ubrania coś cieplejszego, przeciwdeszczowego, a nie tylko letnie ciuchy :-)
Ludzie:
Francuzi są z natury bardzo uprzejmi. Nie spotkały nas żadne nieprzyjemne sytuacje, a wręcz przeciwnie, zdarzało się, że miejscowi byli bardzo pomocni.
Przyroda:
Niezaprzeczalnym walorem Lazurowego Wybrzeża jest piękna śródziemnomorska roślinność, wśród której nie brakuje palm, rozłożystych pinii i smukłych cyprysów. W Polsce zakończyła się już wegetacja roślin, gdy tymczasem w okolicach Nicei panowało późne lato i mogliśmy oglądać kwitnące krzewy i inne rośliny. Zachwyciły nas niewielkie miasteczka, których uliczki przepełnione były zielenią w klombach i donicach. Co do zwierząt to widzieliśmy jedynie ptaki, a i te nieliczne, nie różniące się wiele od polskich.
Waluta i płatności:
We Francji i Monako obowiązuje euro. Niemal wszędzie posługiwać się można kartami, ale zdarzyło nam się, że system nie zaakceptował polskiej karty… Dlatego na wszelki wypadek warto mieć przy sobie odrobinę gotówki. W tym miejscu musimy zaznaczyć, że Monako nie należy do Unii Europejskiej, więc opłaty roamingowe mogą niemile zaskoczyć. Trzeba o tym pamiętać i wyłączyć internet przed wjazdem do tego kraju!
Język:
Co do zasady Francuzi mówią po francusku i nie przepadają za mówieniem po angielsku. Zapewne jednak z powodu licznych turystów na Lazurowym Wybrzeżu nie mieliśmy żadnych problemów, aby porozumiewać się po angielsku. Staraliśmy się jednak mówić znanymi nam nielicznymi zwrotami po francusku, co na pewno wzbudzało sympatię i powodowało, że chętniej mówili do nas po angielsku.
Wróć do: Francja – Lazurowe Wybrzeże i Monako