Karkonosze i Góry Izerskie – 2020

09.05.2020 – 17.05.2020 r.

09.05.2020 r.

Wyjazd ten był nieplanowany, gdyż właściwe plany zaburzyła nam epidemia koronawirusa, która opanowała świat. Gdy tylko otwarto ponownie hotele, postanowiliśmy wybrać się w góry, aby uciec od zgiełku codzienności. Przy tej okazji chcieliśmy również wesprzeć polską turystykę nadszarpniętą skutkami wprowadzonych restrykcji. W Karkonosze i Góry Izerskie pojechaliśmy też ze względów sentymentalnych, gdyż to właśnie tu odbyliśmy naszą pierwsza wspólną podroż w roku 1996.

Wodospad Szklarki
Wodospad Szklarki

Wodospad Szklarki – Chybotek – Złoty Widok – Sowiniec – Dzięki autostradom i drogom szybkiego ruchu, do Szklarskiej Poręby dojechaliśmy w niecałe sześć godzin, dzięki czemu, na miejsce dotarliśmy już o 13-tej. Zaparkowaliśmy przy Hotelu Kryształ, w którym miła obsługa udostępniła nam pokój przed czasem, a do tego z racji wykupienia aż ośmiu nocy, dostaliśmy pokój Deluxe zamiast Standard. Normalnie nie skorzystalibyśmy z tak luksusowego lokum, ale z powodu tej specyficznej sytuacji na świecie, ceny w hotelu były niezwykle niskie. Co prawda nie było dostępne spa oraz basen, ale dla nas to nie miało większego znaczenia.

Pod Chybotkiem
Pod Chybotkiem

Nie tracąc czasu poszliśmy od razu na szlak. Wyruszyliśmy ulicą 1-go Maja, czarnym szlakiem w kierunku Wodospadu Szklarki. Szlak wiódł malowniczo przez miejscowość pozwalając podziwiać częściowo ośnieżone Karkonosze, by następnie skręcić w ładny las usiany skałami. Końcowy odcinek prowadził wzdłuż strumienia Szklarka, aż do Wodospadu, który jest drugim co do wysokości wodospadem w polskich Karkonoszach. Jego szeroka kaskada spływa z wysokości 13,3 m, a dwa strumienie wody efektownie łączą się w całość spadając z hukiem w dół. Jest to naprawdę piękny i niezapomniany widok. Tuż obok stoi niewielkie schronisko – Kochanówka, w którym kupiliśmy gofry z bitą śmietaną, zaczynając w ten sposób słodki czas urlopu :-)

Panorama na Karkonosze ze Złotego Widoku
Panorama na Karkonosze ze Złotego Widoku

Po przejściu na drugą stronę szosy, szliśmy dalej oznaczoną ścieżką w kierunku niebieskiego szlaku, który doprowadził nas do słynnej skały Chybotek. Wesoła ekipa była właśnie w trakcie chybotania ogromnym, ciężkim kamieniem, udowadniając w ten sposób, że granitowy głaz o czterech metrach średnicy, zasługuje na swą nazwę. Chybotanie Chybotkiem nie jest aż tak trudne, gdyż kamień ma wyjątkowo nietypowo ulokowany środek ciężkości, więc mimo swej masy jeden człowiek jest w stanie go rozhuśtać. Poszliśmy niebieskim szlakiem w przeciwną stronę i dotarliśmy do wspaniałego punktu widokowego na niemal całe Karkonosze, czyli do Złotego Widoku. Mogliśmy rozkoszować się panoramą gór od Śnieżki po Szrenicę i nacieszyć oczy słonecznym krajobrazem. Pomału trzeba było wracać, ale nie mogliśmy odmówić sobie przejścia przez górę Sowiniec (689 m n.p.m.) w Górach Izerskich, na szczycie której znajduje się grupa malowniczych Sowich Skał. Pozostało nam zejście do Szklarskiej Poręby, gdzie kupiliśmy rewelacyjne pączki. Całość zajęła nam 3 godziny, a przeszliśmy dobre 10 km. Z powodu obostrzeń nałożonych na restauracje, mogliśmy wziąć jedzenie tylko na wynos. Zdecydowaliśmy się na pyszną pizzę z szynką parmeńską, rukolą i serem gorgonzola w Restauracji Retro naprzeciwko Hotelu Kryształ.

10.05.2020 r.

Śniadanie w Hotelu Kryształ
Śniadanie w Hotelu Kryształ

Szrenica – Trzy Świnki – Pod Łabskim Szczytem – Na 8:00 rano zamówiliśmy sobie śniadanie, które z uwagi na obowiązujące w tym czasie obostrzenia, serwowano wyłącznie do pokoju. Dzień wcześniej musieliśmy dokonać wyboru jednej z trzech opcji zestawów na zimno, po jednym z ośmiu dań na ciepło oraz napojów. Każdy zestaw był bardzo obfity, a dania ciepłe powinny zaspokoić gusta każdego gościa. Jedno jest pewne, nawet największy łakomczuch byłby najedzony :-)

Schronisko Szrenica
Schronisko Szrenica

Głównym celem naszej wspinaczki tego dnia była Szrenica. Z hotelu ruszyliśmy czarnym szlakiem, którym dotarliśmy do Rozdroża pod Kamieńczykiem, a stamtąd czerwonym szlakiem pod sam Wodospad. Z powodu pandemii wstęp do samej kaskady był zamknięty, jednakże Wodospad Kamieńczyka w całej krasie można było obejrzeć z góry spod Schroniska Kamieńczyk. Spokojny, niezbyt trudny szlak zawiódł nas aż do Schroniska na Hali Szrenickiej. Na sam szczyt mogliśmy wejść dalej czerwonym szlakiem, a potem czarnym lub zielonym. Postanowiliśmy choć z daleka zobaczyć Trzy Świnki, więc wybraliśmy pierwszy wariant. Idąc na górę zobaczyliśmy, że wbrew komunikatowi w internecie, szlak czerwony do Mokrej Przełęczy jest otwarty.

Trzy Świnki
Trzy Świnki

Weszliśmy więc na Szrenicę (1362 m n.p.m.) podziwiając wspaniałe widoki dookoła, a następnie cofnęliśmy się do czerwonego szlaku prowadzącego do malowniczej, granitowej formacji skalnej o wysokości do 8 m, zwanej Trzy Świnki. Stąd ruszyliśmy na Mokrą Przełęcz. W normalnej sytuacji szlak graniczny byłby otwarty i można byłoby iść dalej w kierunku Śnieżnych Kotłów. Epidemia spowodowała, że większa część szlaku granicznego była zamknięta, więc pozostało nam tylko zejście zielonym szlakiem w kierunku schroniska Pod Łabskim Szczytem. Tzw. Mokra Droga wiodła po licznych drewnianych kładkach, które częściowo pokrywał śnieg. Mieliśmy okazję iść w krótkich rękawach i krótkich spodenkach po śniegu :-) Wielka frajda, zważywszy, że w naszym Toruniu tej zimy śniegu nie było…

Śnieg na Mokrej Drodze do Schroniska Pod Łabskim Szczytem
Śnieg na Mokrej Drodze do Schroniska Pod Łabskim Szczytem

Dotarliśmy do Schroniska, gdzie zamówiliśmy kawę na wynos, gdyż spożywanie czegokolwiek wewnątrz było zabronione i zjedliśmy kanapki z pięknym widokiem na częściowo ośnieżony Łabski Kocioł. Wszyscy, którzy kochają góry wiedzą, co musieliśmy odczuwać :-) Pozostał nam tylko powrót żółtym szlakiem do Szklarskiej Poręby. Po drodze mieliśmy jeszcze piękną formację skalną – Kukułcze Skały. Po niecałych sześciu godzinach (około 16 km) na szlaku zasłużyliśmy na dobry obiad. W naszym Hotelu zamówiliśmy pierś z kaczki podaną na purre z pieczonego jabłka i chrzanu z kluseczkami śląskimi w sosie własnym. Delicje!!! Obiad oczywiście przywieziono nam wprost do pokoju.

11.05.2020 r.

Wysoki Kamień
Wysoki Kamień

Wysoki Kamień – Zwalisko – Zakręt Śmierci – Następnego dnia, po lecie zrobiła się jesień. Góry utonęły w chmurach, a z nieba leciała drobna mżawka. Postanowiliśmy wykorzystać ten dzień na wędrówkę po Górach Izerskich. Przy tej okazji musimy dodać, że Szklarska Poręba ulokowała się wygodnie między dwoma pasmami górskimi, więc jest doskonałą bazą wypadową na zwiedzanie zarówno Karkonoszy, jak i Gór Izerskich. Koło Urzędu miasta “złapaliśmy” szlak czerwony, który przez mroczny las spowity mgłą, doprowadził nas do nietypowego Schroniska Wysoki Kamień (1058 m n.p.m.). Nietypowego, gdyż obok skał, na szczycie zbudowano coś na kształt średniowiecznej strażnicy obok kamiennego schroniska.

Zwalisko w Górach Izerskich
Zwalisko w Górach Izerskich

Dalej poszliśmy czerwonym szlakiem do wyjątkowego miejsca usianego mnóstwem skał, czyli na Zwalisko. Skały otoczone oparami mgły, a może raczej chmurami, wyglądały niesamowicie. Uroku całości dodawały liczne modrzewie i inne drzewa iglaste. Zawróciliśmy i mijając jeszcze raz Wysoki Kamień skręciliśmy w szlak żółty w kierunku Zakrętu Śmierci. Miejsce to swą nazwę zawdzięcza licznym wypadkom samochodowym, a jest bardzo ostrym zakrętem na tzw. Drodze Sudeckiej. Stojąc na skale ponad zakrętem widać dokładnie, że kierowcy na bardzo krótkim odcinku muszą zawrócić o ponad 180 stopni. Pozostało nam zejście do miasta, gdzie w Restauracji Retro zamówiliśmy na wynos bardzo smaczne placki po węgiersku. Szlak zajął nam prawie sześć godzin i ponad 18 km. Wieczorem czekała nas niespodzianka, gdyż padający coraz mocniej deszcz przerodził się w regularny śnieg, który z minuty na minutę pokrywał okolicę coraz grubszą warstwą… Zastanawialiśmy się co będzie rano…

12.05.2020 r.

Poranny widok z balkonu Hotelu Kryształ na Wysoki Kamień
Poranny widok z balkonu Hotelu Kryształ na Wysoki Kamień

Karpacz – Schronisko Strzecha akademicka – Mały Staw (Schronisko Samotnia) – Równia Pod Śnieżką – Karpacz – Po obudzeniu krajobraz wyglądał iście bajkowo, ale zimowo… Całą okolicę spowijał śnieg, na szczęście nie zalegał na drogach i chodnikach. Ot z jesieni zrobiła się zima… Po kolejnym doskonałym śniadaniu w Hotelu, zdecydowaliśmy się pojechać do Karpacza. Zmieniliśmy już opony na letnie, więc z duszą na ramieniu czekaliśmy na niespodzianki na szosie. Na szczęście nie było tak źle, gdyż tylko miejscami na szosie zalegał spadający z drzew biały puch.

W drodze do Schroniska Strzecha Akademicka
W drodze do Schroniska Strzecha Akademicka

Jadąc spokojniej niż zwykle, dotarliśmy do dolnej stacji kolejki na Kopę pod Śnieżką. Zostawiliśmy samochód na parkingu i po rozpracowaniu skomplikowanego parkometru (opłata 20 zł za cały dzień) ruszyliśmy na pokryty świeżym śniegiem żółty szlak. Szlak malowniczo wiódł przez ośnieżony las, częściowo wzdłuż strumienia, a potem wśród choinek pokrytych szronem i soplami lodu. Wartością dodaną naszej wędrówki były liczne tropy zwierząt wyraźnie widoczne na śniegu, które obserwowaliśmy zastawiając się do kogo należą… Śnieg utrudniał wspinaczkę, ale za to dawał niezapomniane wrażenia, szczególnie w połączeniu z palącym słońcem…

Mały Staw i Schronisko Samotnia
Mały Staw i Schronisko Samotnia

Nieświadomi jego mocy w tych warunkach spiekliśmy twarze na przysłowiowego raka :-) Doszliśmy do Schroniska Strzecha Akademicka, gdzie zaskoczona aurą obsługa odgarniała zwały śniegu. Minąwszy Schronisko poszliśmy niebieskim szlakiem nad Mały Staw. Śnieg doskonale zamaskował dziury, więc łatwo było o kontuzję. Na szczęście jedyna przewrotka zakończyła się bez urazu i po parunastu minutach oczom naszym ukazał się przepiękny widok na Kocioł Małego Stawu, sam Mały Staw i malownicze Schronisko Samotnia.

Bajkowy widok na Śnieżkę
Bajkowy widok na Śnieżkę

W schronisku zamówiliśmy grzane wino, do którego zjedliśmy kanapki smakujące doskonale w tych warunkach. W górę wróciliśmy tą samą drogą i ruszyliśmy niebieskim szlakiem na Równię pod Śnieżką. Tu czekała nas niespodzianka, gdyż szlak był kompletnie nieprzetarty. Musieliśmy iść po śladach innych wędrowców wzdłuż właściwego szlaku, pilnując, aby nie wpaść w śnieg, który sięgał po pas… W oddali widzieliśmy w słońcu wspaniałą panoramę Śnieżki z charakterystycznym spodkiem – schroniskiem. Oba szlaki na sam szczyt były zamknięte (niebieski z uwagi na zimę, a czerwony z uwagi na koronawirusa), więc pozostało nam zakończyć wędrówkę na Kopie (1377 m n.p.m.).

Równia pod Śnieżką
Równia pod Śnieżką

Zjechaliśmy wyciągiem do Karpacza (co samo w sobie jest niezłą atrakcją) i pojechaliśmy do Świątyni Wang. Obejrzeliśmy ten bardzo stary, drewniany kościół z zewnątrz, gdyż w środku byliśmy już dwa razy. Podziwialiśmy niesamowitą konstrukcję tej norweskiej świątyni z XII w., zbudowanej bez użycia ani jednego gwoździa. Obeszliśmy ją dookoła przyglądając się przy okazji nietypowym nagrobkom, wśród których wyróżniał się grób Tadeusza Różewicza w kształcie książki. Po powrocie do Hotelu zamówiliśmy zupę krem z pieczonych bakłażanów i papryki, podaną z chipsami z jarmużu oraz domowe pierogi z mięsem i ruskie. Dania proste, acz wykwintne :-)

13.05.2020 r.

Na Wysokiej Kopie
Na Wysokiej Kopie

Jakuszyce – Wysoka Kopa – Chatka Górzystów – Schronisko Orle – Jakuszyce – Tym razem postanowiliśmy penetrować Góry Izerskie z Jakuszyc. Zaparkowaliśmy w Centrum Biegów Narciarskich i Biathlonu, skąd zimą wyrusza słynny Bieg Piastów, i zielonym szlakiem, tzw. Górnym Duktem Końskiej Jamy, szliśmy w kierunku najwyższego szczytu Gór Izerskich, czyli Wysokiej Kopy. Droga wiodła łagodnie przez ładny las, aż do skrzyżowania ze szlakiem czerwonym, który nieco bardziej stromo wiódł pod górę. Krótko przed rozwidleniem na sam szczyt, momentami zaczęły  odkrywać się widoki na góry.

Torfowiska Doliny Izery
Torfowiska Doliny Izery

Samo dojście na Wysoką Kopę nie jest oznakowane, więc trochę na wyczucie, polegając wyłącznie na mapie, poszliśmy ścieżką na sam szczyt, który ma wysokość 1126 m n.p.m. i należy do tzw. Korony Gór Polski. Tym samym zdobyliśmy nasz 22 szczyt do Korony z 28 :-) Z drogi na szczyt rozciągają się jedne z ładniejszych widoków na Góry Izerskie i Karkonosze w tle. Wróciliśmy na czerwony szlak i szliśmy w kierunku punktu widokowego przy Sinych Skałkach, zaliczając po drodze Przednią Kopę. Na punkcie widokowym zjedliśmy kanapki, mając przed oczyma rozległy krajobraz z torfowiskami, które były kolejnym celem na naszej trasie. Na Rozdrożu Pod Kopą skręciliśmy w żółty szlak wiodący do Chatki Górzystów leżącej na skraju malowniczych torfowisk i Hali Izerskiej, która jest polskim biegunem zimna, gdyż notuje się tu najniższe średnioroczne temperatury. Nie zatrzymaliśmy się w schronisku, ponieważ było zamknięte.

Izera
Izera

Czerwony szlak przez torfowiska jest wyjątkowo urokliwy, gdyż pozwala na obserwację gór, roślin, ptaków oraz strumieni. Po drodze widzieliśmy pozostałości domów dawnego Gross Iser, czyli wsi zamieszkiwanej do 1945 r. przez Niemców, zabitych lub wysiedlonych przez Armię Czerwoną. Kolejnym naszym celem było Schronisko Orle, gdzie nie oparliśmy się tradycyjnej kawie. Pozostał nam tylko powrót dalej czerwonym szlakiem do Jakuszyc. Tego dnia byliśmy już bardzo zmęczeni, ponieważ pokonaliśmy trasę o długości 24 km, a na szlaku spędziliśmy niemal 7 godzin. Po obiad wybraliśmy się do Bey Kebab, czyli do prawdziwego Turka wprost z Izmiru, po kebaba z ostrym jak ogień sosem, frytkami i surówką, dostaliśmy też po kilka super ostrych papryczek. Mega porcja dobrego jedzenia :-)

14.05.2020 r.

Na Zamku Chojnik
Na Zamku Chojnik

Zamek Chojnik – Zaparkowaliśmy na dużym, bezpłatnym parkingu koło Transgranicznego Centrum Turystyki Aktywnej. Można oczywiście wybrać, któryś z płatnych parkingów i mieć nieco bliżej na szczyt oraz do zamku :-) Niebieskim, a potem czarnym szlakiem dotarliśmy do Zbójeckich Skał, zajrzeliśmy do jaskini zwanej Dziurawym Kamieniem i wędrowaliśmy przez las podziwiając malownicze głazy. Potem był jeszcze punkt widokowy na Piekielnym Kamieniu, a końcówka szlaku wiodła drogą aż pod Zamek Chojnik (bilet normalny 7 zł). Sam zamek to efektowna warownia z XIV, rozbudowywana stopniowo do XVII w., której nie można nie odwiedzić będąc w okolicy. Choć częściowo jest w ruinie, nadal budzi respekt solidną, kamienną konstrukcją. Centralnym miejscem jest dziedziniec z charakterystycznym pręgierzem, przy którym nie omieszkaliśmy zrobić sobie zdjęcia, odtwarzając przy tej okazji fotografię sprzed 24 lat. Potem poszliśmy przez wszystkie dostępne zakamarki, wzdłuż murów, przez kazamaty, basteje, piwnice i na zamek górny, którego główną atrakcją jest stołp, czyli wieża ostatniej obrony, z której rozciąga się przepiękny, rozległy widok. Zwiedzanie tego zamku było dla nas swoistym powrotem do przeszłości. Na dół zeszliśmy łagodniejszym szlakiem czerwonym.

Powrót do przeszłości - 24 lata różnicy :-)
Powrót do przeszłości – 24 lata różnicy :-)

Jelenia Góra – Podjechaliśmy w okolice jeleniogórskiej starówki, zaparkowaliśmy na ulicy Matejki, skąd mieliśmy tylko parę kroków na efektowny plac Ratuszowy otoczony zewsząd podcieniowymi kamienicami z XVI-XVIII w., którego centralną część zajmuje XVIII wieczny, klasycystyczny Ratusz połączony z siedmioma średniowiecznymi kamienicami.

Plac Ratuszowy w Jeleniej Górze
Plac Ratuszowy w Jeleniej Górze

Jeden z narożników Ratusza ozdobiony jest figurą Szczudlarza, który ma przypominać, że to właśnie z Jeleniej Góry pochodzi tradycja teatrów ulicznych. Ciekawym elementem placu Ratuszowego jest zabytkowy tramwaj kursujący dawniej pomiędzy Ratuszem i kamienicami. Ogólnie plac i zabudowania są chyba najładniejszym miejscem w Jeleniej Górze. Obejrzeliśmy Wieżę Bramy Zamkowej, Basztę Grodzką, a także Bazylikę Mniejszą pw. Świętych Erazma i Pankracego. Stąd przeszliśmy na dużej urody ulicę 1 Maja, po drodze szukając jeleni i jelonków, które stoją w wielu miejscach miasta. Łącznie namierzyliśmy trzy takie figury. Wędrując 1 Maja minęliśmy Bramę Wojanowską, przy której stoi Baszta Wojanowska i kaplica Św. Anny, która wcześniej pełniła rolę bastei obronnej.

Kościół Podwyższenia Krzyża Świętego, dawniej ewangelicki Kościół Łaski
Kościół Podwyższenia Krzyża Świętego, dawniej ewangelicki Kościół Łaski

Troszkę dalej stoi niewielka cerkiew Świętych Apostołów Piotra i Pawła, dawniej kościół katolicki, a dziś świątynia prawosławna. Jeszcze dalej dotarliśmy do ogromnego kościoła pw. Podwyższenia Krzyża Świętego, dawniej ewangelickiego Kościoła Łaski. Świątynia jest tak ogromna, że mieści jednorazowo około 7 tysięcy wiernych. Szkoda, że nie mogliśmy obejrzeć jej wewnątrz, a jedynie z kruchty, gdyż jej wielokondygnacyjne wnętrze jest bardzo ciekawe. Na koniec postanowiliśmy odwiedzić dużą atrakcję Jeleniej Góry, czyli Time Gates. Są to największe podziemia w Karkonoszach, oferujące podróż w czasie. Niestety z powodu pandemii, atrakcja był niedostępna… Może następnym razem… Po powrocie zamówiliśmy pizzę w Restauracji Retro.

15.05.2020 r.

Słonecznik
Słonecznik

Karpacz – Pielgrzymy – Słonecznik – Schronisko Odrodzenie – Karpacz – Po kolejnym obfitym śniadaniu, pojechaliśmy ponownie do Karpacza, aby spod Świątyni Wang żółtym szlakiem ruszyć w górę, w kierunku formacji skalnej Pielgrzymy. Doszliśmy do rozdroża na Polanie i skręciliśmy w prawo, aby po kładkach dojść do malowniczych skał Kotki. Stopniowo wspinaliśmy się coraz wyżej, aby w końcu wśród drzew wypatrzeć pierwsze granitowe Pielgrzymy o wysokości dochodzącej do 25 m. Od Pielgrzymów, na szlaku zaczęły pojawiać się niewielkie ilości topniejącego śniegu. Weszliśmy w kosodrzewiny i dzięki temu mieliśmy coraz lepsze widoki na szczyty w górze i Karpacz w dole. Dotarliśmy w końcu do skały Słonecznik o wysokości 12,5 m wyrastającej na wysokości 1423 m n.p.m. Cechą charakterystyczną Słonecznika jest fragment przypominający twarz…

Widoki na szlaku między Słonecznikiem a Schroniskiem Odrodzenie
Widoki na szlaku między Słonecznikiem a Schroniskiem Odrodzenie

Odtąd aż do samego Schroniska Odrodzenie szlak czerwony powinien być łatwy i przyjemny. Niestety całe połacie drogi prowadzącej po górskim zboczu pokryte były twardym, szklistym śniegiem, więc trzeba było uważać, żeby nie zjechać w dół… Pogoda nam sprzyjała, a widoki były piękne :-) Dotarliśmy do schroniska Odrodzenie, gdzie wypiliśmy obowiązkową kawę i posililiśmy się kanapkami. W kierunku Karpacza wracaliśmy zielonym szlakiem, tzw. upłazem mijając po drodze malowniczy Kocioł Smogorni, z którego spływały niewielkie strumienie. Dotarliśmy ponownie do Pielgrzymów, ale tym razem od razu skręciliśmy w żółty szlak na dół. Cały szlak to niemal 17,5 km, a czas który na nim spędziliśmy to ponad 6,5 godziny.

16.05.2020 r.

Czarny Kocioł Jagniątkowski
Czarny Kocioł Jagniątkowski

Jagniątków – Czarny Kocioł Jagniątkowski – Jaworowa Łąka – Jagniątków – Podjechaliśmy na parking w Jagniątkowie, skąd niebieskim szlakiem poszliśmy w kierunku Czarnej Przełęczy. Droga wiodła w większości przez las i nie oferowała zbytnich krajobrazów z wyjątkiem punktu widokowego. Po minięciu Rozdroża pod Śmielcem miejscami zaczął pokazywać się śnieg. Za to mieliśmy coraz lepsze widoki na Czarny Kocioł Jagniątkowski. Śniegu miejscami było “na bogato”, a stromizna  coraz większa. Uznaliśmy, że punkt widokowy jakieś 200-300 m przed Czarną Przełęczą jest doskonałym miejscem obserwacji Kotła i dlatego zrezygnowaliśmy z dalszej wspinaczki po śniegu. Mieliśmy świadomość, że po wejściu trzeba byłoby i tak zejść tym samym szlakiem, gdyż szlak graniczny był z powodu epidemii zamknięty. W drodze powrotnej, skręciliśmy na czarny szlak, aby od dołu zobaczyć Kocioł oraz malowniczą Jaworową Łąkę. Siedząc na kładce, patrząc na słoneczne zbocze, zjedliśmy kanapki i zeszliśmy na parking dużo ładniejszym, czarnym szlakiem. Cała ścieżka to 11 km w przeciągu 2,5 godziny

Park Miniatur w Kowarach
Park Miniatur w Kowarach

Park Miniatur w Kowarach – Na koniec dnia odwiedziliśmy Park Miniatur Zabytków Dolnego Śląska. Pogoda była piękna, więc w słońcu mogliśmy oglądać z bliska wiele obiektów precyzyjnie odtworzonych w skali 1:25, pokazujących zabytki Dolnego Śląska z niezwykłej perspektywy. Czego tu nie ma, schroniska górskie, które dopiero co widzieliśmy, liczne zamki, pałace, kościoły, a nawet Śnieżkę. Usiedliśmy przy stoliku nieopodal stawu, gdzie wypiliśmy kawę i zjedliśmy lody rozkoszując się niczym nie zmąconym spokojem tego miejsca, wygrzewając się w słońcu. Zabytki otaczały miniaturowe rośliny i pięknie kwitnące kwiaty, co dodawało uroku temu miejscu. Ot wspaniałe zakończenie urlopu :-) Po powrocie do Szklarskiej Poręby zamówiliśmy golonkę i kwaśnicę w Restauracji Młyn Łukasza. Palce lizać!

Park Miniatur w Kowarach
Park Miniatur w Kowarach

17.05.2020 r.

Po przejściu około 115 km po górach, zaliczeniu czterech pór roku w przeciągu kilku dni, mogliśmy spokojnie wrócić do domu :-)