Okolice Oświęcimia i Beskidy

20.05.2021 – 27.05.2021 r.

20.05.2021 r.

Oświęcim – Popołudniu wyruszyliśmy na nasz kolejny wyjazd po Polsce, tym razem w okolice Oświęcimia i w Beskidy. Chcieliśmy uzupełnić naszą mapę wyjazdową o kilkanaście brakujących miejsc oraz zakończyć zdobywanie Korony Gór Polski. Pierwszą bazą wypadową stał się Oświęcim, a konkretnie Villa Astra – Apartments & Restaurant w spokojnej części miasta. Hotel jest bardzo przyjemny, ma ładny ogród i czyste, zadbane pokoje.

21.05.2021 r.

Poręba Wielka – Pierwszy dzień zwiedzania rozpoczęliśmy od trzech drewnianych kościołów. Pierwszy z nich znajduje się w niedalekiej odległości od Oświęcimia w Porębie Wielkiej. Jest to kościół z XVI w. p.w. Św. Bartłomieja, zbudowany z drewna modrzewiowego. Kościół jest częściowo odrestaurowany i stoi w otoczeniu wysokich drzew.

 Kościół drewniany w Porębie Wielkiej
Kościół drewniany w Porębie Wielkiej

Osiek – Drugi kościół drewniany jest w trakcie restauracji i dlatego nie dostaliśmy się na jego teren. Kościół Św. Andrzeja w Osieku również pochodzi z XVI w. Do jego wnętrza prowadzi charakterystyczny portal tzw. “ośli grzbiet”, co jest nietypowym wejściem do tego typu świątyni. Wokół kościoła rosną 500-letnie dęby.

 Kościół drewniany w Osieku
Kościół drewniany w Osieku

Grzawa – Ostatni kościół to XV-wieczna świątynia p.w. Ścięcia Św. Jana Chrzciciela w Grzawie. Kościół znajduje się na bardzo zadbanym terenie i otoczony jest cmentarzem. Niestety nie udało się nam dostać do wnętrza żadnego z trzech kościołów.

Kościół drewniany w Grzawie
Kościół drewniany w Grzawie

Pszczyna – Udało nam się znaleźć parking w pobliżu starówki, ale trudniej było za niego zapłacić, bo nie mieliśmy monet. Alternatywnie można było zapłacić aplikacją w telefonie, ale trzeba było zainstalować i połączyć z kartą… Ufff…. udało się i mogliśmy spokojnie ruszyć na zwiedzanie Pszczyny. Rozpoczęliśmy od wnętrz XV-wiecznego zamku, do którego mieliśmy kupione wcześniej przez Internet bilety na godzinę 11:00 (20 zł wnętrza + 6 zł zbrojownia). Wspaniałe, bogate komnaty zwiedzaliśmy swobodnie, bez przewodnika.

Komnaty zamku w Pszczynie
Komnaty zamku w Pszczynie

Dzięki temu mogliśmy w spokoju kontemplować oryginalne w 80%  wyposażenie, co jest niezwykłą rzadkością w Polsce z uwagi na grabieże podczas II Wojny Światowej. Meble, ozdoby i obrazy pochodzą z przełomu XIX i XX w., z czasów gdy panami na zamku byli Hochbergowie, czyli ród, którego główną siedzibą był słynny Książ. Trudno nie zachwycić się przepychem starannie utrzymanych wnętrz z mnóstwem bibelotów, czy też zbrojownią z kolekcją uzbrojenia. Szczególnym miejscem na zamku jest Sala Lustrzana z ogromnymi kryształowymi lustrami i balkonami, gdzie z wyższej kondygnacji można spoglądać na efektowne pomieszczenie. Generalnie naprawdę warto tu zajrzeć.

Zamek w Pszczynie
Zamek w Pszczynie

Uznaliśmy, że czas na kawę. Przysiedliśmy więc na pobliskim pszczyńskim Rynku w Cafe u Śmieszka, gdzie wypiliśmy kawę i zjedliśmy gofry z pyszną konfiturą malinową własnej roboty. Posileni, udaliśmy się na dalsze zwiedzanie. Przeszliśmy przez piękny Park Pałacowy, wypełniony sadzawkami, kwiatami i wiekowymi drzewami.

Rynek w Pszczynie
Rynek w Pszczynie

Celem naszym była Zagroda Wsi Pszczyńskiej (bilet łączony z Zagrodą Pokazową Żubrów – 24 zł), czyli niewielki skansen z kilkoma drewnianymi budynkami o różnym przeznaczeniu, m. in. dwa młyny wodne, kuźnia, wozownia, karczma i chałupa. Stąd udaliśmy się na drugi koniec parku (około 2 km), aby zobaczyć Zagrodę Pokazową Żubrów. Miejsce trochę nas rozczarowało, gdyż wszystkich zwierząt, a szczególnie żubrów było niewiele. Za to park przez który przeszliśmy zrekompensował nam nasz niedosyt Zagrodą.

Park Pałacowy w Pszczynie
Park Pałacowy w Pszczynie

Wróciliśmy na Rynek, gdzie w Tapster Pub zamówiliśmy golonkę wieprzową gotowaną w ciemnym piwie, podaną na kapuście zasmażanej z pieczonymi ziemniakami i sałatami (porcja 38 zł). Rewelacyjny obiad z widokiem na pszczyński Rynek.

Golonka w Pubie Tapster w Pszczynie
Golonka w Pubie Tapster w Pszczynie

Oświęcim – Na koniec dnia, na 17:00 zarezerwowaliśmy karty wstępu do Byłego Niemieckiego Nazistowskiego Obozu Koncentracyjnego i Zagłady Auschwitz I (wstęp bezpłatny, konieczna rezerwacja przez Internet). O obozie słyszał chyba każdy. Liczby przerażają, miejsca i zdjęcia przygnębiają, a opisy wstrząsają. I na tym zakończymy opis, gdyż każdy musi zdecydować, czy chce tu przyjechać i przeżyć to na swój sposób…

Muzeum Auschwitz w Oświęcimiu
Muzeum Auschwitz w Oświęcimiu

22.05.2021 r.

Morawica – To co zostało z zamku w Morawicy może nie imponuje, jednakże jest absolutnym unikatem. W remontowanym obecnie budynku plebanii, raptem dwa lata temu odkryto pozostałości romańskiego palatium rodu Toporczyków pochodzące z przełomu XI i XII w. Mury warowni kryły się w otynkowanej fasadzie i dopiero po skuciu tynku okazało się, że znajduje się tam kamienny portal, kamienne ściany i XII-wieczne stropy. Zdecydowana większość zamków w Polsce jest przynajmniej o dwa wieki młodsza, więc jest to gratka dla “zamkofili” :-)

Pozostałości zamku w Morawicy w murach plebanii
Pozostałości zamku w Morawicy w murach plebanii

Babice – Zamek w Babicach zwany Lipowiec znajduje się na Górze Zamkowej o wysokości 362 m n.p.m. Od głównej drogi, przez wieś, na górę, prowadzi łatwa ścieżka o długości około 1 km. Na górze, na turystów czeka niemiła niespodzianka, gdyż zamek, którego początki sięgają drugiej połowy XIII w. jest obecnie nieudostępniony do zwiedzania ze względu na kiepski stan techniczny. Szkoda, że nie można wejść choćby na podzamcze, gdzie widoczny byłby dobrze zamek górny. Dziś pozostaje spacer dookoła murów zewnętrznych i zadzieranie głowy, aby choć częściowo zobaczyć cylindryczną wieżę oraz fragmenty ścian budynku. Mamy nadzieję, że właściciel, czyli Muzeum – Nadwiślański Park Etnograficzny w Wygiełzowie i Zamek Lipowiec, znajdzie środki na remont, a przynajmniej na zabezpieczenie ruin i udostępni tę bardzo atrakcyjną warownię turystom.

Ruiny Zamku Lipowiec w Babicach
Ruiny Zamku Lipowiec w Babicach

Inwałd – W Babicach zaczął padać deszcz. Mieliśmy nadzieję, że gdy dojedziemy do Inwałdu przestanie padać. Niestety tak się nie stało, więc z parasolem w ręku poszliśmy do Warowni Inwałd (bilet wstępu do Parku Miniatur i Warowni Inwałd, przy zakupie przez Internet kosztuje 52,25 zł dla osoby dorosłej), czyli parku rozrywki stylizowanego na średniowieczny zamek, osadę oraz krainę ruchomych smoków. Z uwagi na pogodę nie było zbyt wielu odwiedzających, więc specjalnie dla nas na powitanie wystąpił śpiewający, zionący ogniem i parą kilkumetrowy smok. Potem odwiedziliśmy kilka chat, w których mogliśmy spróbować swoich umiejętności przy wyrobie powrozów, czy też tkaniu.

Warownia Inwałd
Warownia Inwałd

Prócz tego odwiedziliśmy garncarza i kowala. Potem wkroczyliśmy do warowni, gdzie zjedliśmy zapiekanki i wypiliśmy gorąca kawę. Ugrzawszy się, przeszliśmy po murach, weszliśmy na wieżę, do komaty damy, a potem do mrocznego muzeum tortur. Byliśmy zaskoczeni rozmachem  całego przedsięwzięcia, gdyż zbudowany od podstaw zamek bardzo skutecznie imituje średniowieczną budowlę. Po wyjściu z warowni udaliśmy się do Krainy Smoków, ale wcześniej nie omieszkaliśmy pobawić się w sali wielkich klocków, których zgromadzono aż 10.000! Obudziliśmy w sobie dzieci, więc mieliśmy dużo frajdy idąc wśród ruchomych potworów, które nie są aż tak straszne, mimo, że buchają parą i wydają różne odgłosy :-)

Ziejący ogniem, przyjazny smok w Warowni Inwałd
Ziejący ogniem, przyjazny smok w Warowni Inwałd

Jeszcze więcej zabawy mieliśmy w pobliskim Parku Miniatur. Na szczęście przestał padać deszcz, a wśród chmur nieśmiało zaczęło pokazywać się słońce. Park Miniatur składa się w zasadzie z trzech części: miniatur przedstawiających obiekty w Polsce, znanych miejsc na świecie oraz lunaparku. Czegóż tu nie ma. Są pałace, zamki, rynki, góry i schroniska, a nawet Stadion Narodowy. W części zagranicznej znaleźć można niemal wszystkie znane miejsca z różnych epok i kultur. Wszystko zostało bardzo wiernie odwzorowane w skali 1:15 lub 1:10. Wyjątkowym miejscem jest fragment Wielkiego Muru Chińskiego w skali 1:2.

Park Miniatr Inwałd
Park Miniatur Inwałd

Wszystko to znajduje się w otoczeniu miniaturowych drzewek, przystrzyżonych trawniczków. Co ciekawe na Plac Św. Piotra w Rzymie, Plac Św. Marka w Wenecji oraz Mur Chiński można wejść i stanąć pośrodku zabytków. Rozochoceni zabawą musieliśmy skorzystać z wizyty w kinie 5D, gdzie szaleńczo jechaliśmy wagonikiem pośród fantastycznej scenografii, a potem z atrakcji wesołego miasteczka. Jadąc diabelskim młynem mogliśmy z góry oglądać miniaturowy świat, ścigaliśmy się elektrycznymi samochodzikami, spłynęliśmy Dziką Rzeką w wirującym pontonie, przeżyliśmy prawdziwy egipski horror w sali strachu – Egipt Horror Show, a na koniec przejechaliśmy zwariowana kolejką – Egipt Spinning Coaster. W piramidzie obejrzeliśmy też repliki zabytków znalezionych w Grobowcu Tutenchamona. Ogólnie, w Inwałdzie spędziliśmy kilka wesołych godzin :-D

Park Miniatur Inwałd
Park Miniatur Inwałd

Po powrocie, w hotelowej restauracji Ogród Smaków zjedliśmy pyszny obiad, czyli aromatycznego, pieczonego pstrąga z fasolką szparagową, popijając pysznymi piwami z Browaru Zamkowego Cieszyn. Wieczorem zapragnęliśmy jeszcze deseru. Zamówiliśmy bezę z kremem mascarpone, sosem malinowym i owocami, do których wzięliśmy drinki  Ogród Smaków na bazie ginu i likieru różanego. Poezja smaków!

Park Miniatur Inwałd
Park Miniatur Inwałd

23.05.2021 r.

Wygiełzów – Kolejny dzień rozpoczęliśmy w Wygiełzowie, gdzie postanowiliśmy odwiedzić Nadwiślański Park Etnograficzny (12 zł od osoby). Było bardzo słonecznie, więc przyjemnie spacerowało się po ładnie położonym skansenie. Zaglądaliśmy do chałup, które dawniej zamieszkiwali właściciele o bardzo różnej zamożności. Niemal każdy budynek był otwarty i posiadał wyposażenie.

Skansen w Wygiełzowie
Skansen w Wygiełzowie

Prócz chałup obejrzeliśmy kościół, plebanię, szkołę i dwór drewniany. W spichlerzu dworskim znajdowała się intrygująca wystawa pasteli Pawła Sikory – “Pył”. Zdecydowanie nie jesteśmy koneserami malarstwa, a jednak ta wystawa przykuła naszą uwagę, gdyż pozwalała puścić wodze wyobraźni… Najciekawszym miejscem muzeum jest dwór z Drogini z 1730 r. Kilka pomieszczeń zaaranżowano na mieszkanie bogatej szlachty. Uwagę zwracają piękne, malowane, kolorowe piece, współgrające z barwami ścian oraz meble z epoki. Zwiedzanie dworu ubarwiła przemiła pracowniczka muzeum :-) Żałowaliśmy jedynie, że nie możemy spróbować specjałów tutejszej karczmy, gdyż byliśmy zbyt wcześnie…

Skansen w Wygiełzowie
Skansen w Wygiełzowie

Spytkowice – Szkoda, że zamek w Spytkowicach jest kompletnie niedostępny w weekend, bo to naprawdę imponująca gotycko-renesansowa budowla z pierwszej połowy XVI w., zajmowana obecnie przez ekspozyturę Archiwum Narodowego w Krakowie. Mogliśmy obejrzeć jedynie fasadę zamku zza bramy oraz obejść z dwóch stron. Widać, że obiekt jest kompletny i całkiem dobrze zadbany, aczkolwiek chętnie zobaczylibyśmy więcej…

Zamek w Spytkowicach
Zamek w Spytkowicach

Zator – Zamek z XV w. w Zatorze został niedawno odzyskany przez rodzinę Potockich i obecnie z wyjątkiem głównego wejścia, nie prezentuje się zbyt atrakcyjnie, zważywszy, że w dawnych czasach znajdował się w stolicy Księstwa Zatorskiego. Widać, że właściciele prowadzą remont, aczkolwiek obiekt jest kompletnie niedostępny, choć w przeszłości kilka efektownych sal było udostępnionych do zwiedzania. Ciekawe, czy kiedykolwiek jeszcze do zamku wrócą turyści…?

 Zamek w Zatorze
Zamek w Zatorze

Oświęcim – Ponownie wróciliśmy do Oświęcimia, tym razem, żeby obejrzeć zamek. Mieliśmy jeszcze trochę czasu, więc nieopodal Rynku w Antalya Kebab zjedliśmy zwijane kebaby zwane lahmacun. Podeszliśmy do zamku, aby go zwiedzić i od razu odebrać zarezerwowane bilety na zwiedzanie tuneli pod zamkiem – konieczna rezerwacja telefoniczna (bilet na wystawy 10 zł, na wieżę 6 zł, do tuneli 6 zł). W muzeum znajduje się wystawa archeologiczna, historyczna oraz ukazująca wnętrza mieszczańskie z początków XX w. Z ekspozycji przeszliśmy na wieżę skąd rozciąga się panorama całego miasta i okolic. Mieliśmy jeszcze trochę czasu do wejścia do tuneli, więc pospacerowaliśmy po oświęcimskim Rynku, który ładnie się prezentuje.

Zamek w Oświęcimiu
Zamek w Oświęcimiu

Zwiedzanie tuneli to nie zwykłe oprowadzanie przez przewodnika po podziemiach pod zamkiem, lecz “Gra o Niepodległą”. Uczestnicy “wyprawy” muszą wykonać 15 zadań przy użyciu różnych maszyn. Wszystko dzieje się w klimacie walk o niepodległość i jest fajną zabawą dla dużych i małych, może nawet większą dla tych dużych, bo wymaga nieco wiedzy i trochę zręczności. Dodać należy, że same tunele pochodzą z końca XVIII w. i z czasów II Wojny Światowej.

Wystawa na zamku w Oświęcimiu
Wystawa na zamku w Oświęcimiu

Wisła – Pozostał nam dojazd do Wisły, gdzie wynajęliśmy pokój typu studio w Apartamentach Stara Wisła. Jest to bardzo przyjemny obiekt, a my dodatkowo mieliśmy doskonały widok na góry :-) Kilkaset metrów od kwatery znajduje się doskonała restauracja Góralsko Izba, która w pełni zasługuje na swoją nazwę jeśli chodzi o klimat i menu. My najedliśmy się do syta wędzoną kitą, czyli szynką w kapuście, podaną na placku ziemniaczanym i przykrytą grillowanym, wędzonym boczkiem. Pyszna bomba kaloryczna :-)

W drodze na Skrzyczne
W drodze na Skrzyczne

24.05.2021 r.

Skrzyczne – Malinowska Skała – Jednym z celów tego wyjazdu było dokończenie zdobywania Korony Gór Polski. Pierwszym z trzech brakujących szczytów było Skrzyczne (1.257 m n.p.m). Zaczęliśmy od… poszukiwania szlaku na górę. Mieliśmy przy sobie mapę, która choć niezbyt stara, to jednak nie uwzględniała najnowszych zmian w zabudowie Szczyrku :-) Ostatecznie idąc w poprzek łąki weszliśmy w końcu na niebieski szlak, którego początek znajduje się po prawej stronie dolnej stacji wyciągu (patrząc w górę na szczyt) na wysokości 540 m n.p.m. Oznaczało to dla nas, że mamy do pokonania ponad 700 m różnicy wysokości. Szlak wspina się dość ostro pod górę i wiedzie niemalże wzdłuż kolejki krzesełkowej, tylko czasami nieznacznie się od niej oddalając. Sam szlak jest ładny i dostarcza wielu widoków.

W drodze na Malinowską Skałę
W drodze na Malinowską Skałę

Do celu, czyli na szczyt Skrzycznego dotarliśmy po 1 h i 50 minutach. Na szczycie spotkaliśmy małżeństwo z 7-letnią córką, dla którego był to jedenasty wspólnie zdobyty szczyt do Korony Gór Polski. Wielki szacunek, dla młodej wspinaczki :-) My, zadowoleni ze zdobycia 26 szczytu, ruszyliśmy przez Małe Skrzyczne, Kopę Skrzyczeńską na Malinowską Skałę. Był to zdecydowanie łatwiejszy element wycieczki, ale niezwykle urokliwy, obfitujący w piękne widoki i możliwość obserwacji różnorodnych ptaków. Dotarłszy do Malinowskiej Skały mieliśmy do wyboru zejście niebieskim szlakiem i dojście do punktu wyjścia szosą lub powrót na Małe Skrzyczne i zejście żółtym szlakiem do Szczyrku Górnego i dalej przez miasto.

W drodze na Malinowską Skałę
W drodze na Malinowską Skałę

Uznaliśmy, że ciekawiej będzie iść krócej szosą, więc wybraliśmy szlak żółty. Nie był to najlepszy wybór, bo choć szlak jest stosunkowo nowy, to jest kiepsko oznakowany, niewygodny i dość stromy. Całość zajęła nam niecałe 6 godzin, a przeszliśmy około 17 km. Po zejściu do Szczyrku zasłużyliśmy na obiad, na który wybraliśmy meksykańskie danie fajitas z kurczakiem i krewetkami w Green Pub Sjesta. Do aromatycznego gulaszu mięsno-krewetkowego z dużą ilością papryki, pomidorkami koktajlowymi, cebulą, świeżą kolendrą i limonką dostaliśmy małe tortille i cztery sosy. Obiad palce lizać!

Malinowska Skała
Malinowska Skała

25.05.2021 r.

Czupel – Kolejny szczyt z Korony do zdobycia to Czupel (933 m n.p.m.). Wystartowaliśmy niebieskim szlakiem spod kościoła w Czernichowie, by pokonać około 4 km na szczyt (około 600 m różnicy wysokości). Po drodze prócz niezbyt licznych widoków mieliśmy szczęście zobaczyć salamandrę plamistą. Płaz był niezwykle spokojny i pozował do zdjęć :-) To niesamowite co udaje nam się zobaczyć na szlakach naszych wędrówek. Jak to mawiają, trzeba ruszyć się z domu, żeby coś przeżyć… Na Czupla dotarliśmy po 1 h 40 minutach. Pozostało zejść na dół. Całość zajęła nam 2 h 50 minut.

W drodze na Czupel
W drodze na Czupel

Międzybrodzie Żywieckie – Niedaleko od Czernichowa znajduje się malowniczo położona miejscowość Międzybrodzie Żywieckie.  Było chłodno, więc zatrzymaliśmy się na żurek w Karczmie u Putina… Nazwa nietypowa, ale żurek jak najbardziej polski i smaczny. Potem zatrzymaliśmy się jeszcze nad Jeziorem Międzybrodzkim, a następnie pojechaliśmy do dolnej stacji kolejki na Górę Żar.

Międzybrodzie Żywieckie
Międzybrodzie Żywieckie

Góra Żar – Pogoda nie była zbyt zachęcająca, bo zaczęło mżyć. Jednakże kupiliśmy bilety i oczekując na odjazd, przeczekaliśmy najgorszy deszcz. Kolejka linowo-terenowa na Górę Żar (19 zł w dwie strony od osoby) zawiozła nas na szczyt o wysokości 761 m n.p.m., skąd widać było osnute mgłą góry i miejscowości poniżej. Dodatkowo mogliśmy zerknąć na zbiornik elektrowni szczytowo-pompowej Porąbka-Żar.

Zjazd z Góry Żar kolejką linowo-terenową
Zjazd z Góry Żar kolejką linowo-terenową

Rabka-Zdrój – Tego dnia pozostał nam wyłącznie dojazd do kolejnego noclegu, który zaplanowaliśmy w Rabce. Na ostatnie dwie noce wynajęliśmy pokój typu studio w obiekcie Apartamenty Watra i poszliśmy na obiad. Już od kilku dni mieliśmy ochotę na pierogi, a tuż za rogiem w Pizzerii Maleńka serwowano m.in. pierogi ruskie, mięsne i ze szpinakiem. Bardzo dobry obiad :-)

Piękna salamandra plamista
Piękna salamandra plamista

26.05.2021 r.

Lubomir – Ostatni szczyt do Korony Gór Polski to Lubomir (904 m n.p.m.). Tym razem poszło gładko i wejście na szczyt zajęło nam zaledwie 50 minut (około 2 km i niecałe 300 m w górę). Do tego pogoda była piękna, więc mogliśmy obserwować w oddali ośnieżone szczyty Tatr. Na szczycie znajduje się obserwatorium astronomiczne, aczkolwiek dla nas ważniejsze był to, że niniejszym ukończyliśmy wyzwanie, czyli zdobycie 28 szczytów składających się na Koronę Gór Polski (pełna dokumentacja znajduje się tutaj).

Na szczycie Lubomira
Na szczycie Lubomira

Luboń Wielki – Na ten dzień zaplanowaliśmy sobie jeszcze zdobycie Lubonia Wielkiego (1.022 m n.p.m), którego nie zdobyliśmy parę lat wcześniej z powodu burzy. Na wejście wybraliśmy szlak żółty przez Perć Borkowskiego, który wiódł długi czas przez las, w którym co i raz naszą drogę przecinały małe gryzonie – nornice rude. Jako, że uwielbiamy takie włochate zwierzątka, co chwilę rozglądaliśmy się, licząc na uwiecznienie aparatem i kamerą :-) W pewnym momencie szlak przeszedł w rumowisko kamieni, było to gołoborze nazwane Percią Borkowskiego. Jest to zdecydowanie trudny szlak, trudniejszy od wielu szlaków w znacznie wyższych górach. Nie jest to wyraźnie wyznaczona trasa, lecz wędrówka z kamienia na kamień, uważając, aby nie skręcić kostki…

Perć Borkowskiego w drodze na Luboń Wielki
Perć Borkowskiego w drodze na Luboń Wielki

Byliśmy zaskoczeni, że w Beskidach można natknąć się na tak długi odcinek, na tyle trudnego szlaku. Dodajmy, że radzi się, aby nim wchodzić do góry, a nie schodzić. Potwierdzamy i możemy dodać od siebie, że wymagana jest odrobina sprawności fizycznej. Trudy wynagradzają piękne widoki na nieodległe Tatry, doskonale widoczne w ten słoneczny dzień. Z kolei ze szczytu, na który dotarliśmy po około 2 h, roztaczają się zupełne inne widoki. Z góry oglądaliśmy nie mniej malownicze, choć znacznie niższe Beskidy. W schronisku na Luboniu Wielkim zjedliśmy szarlotkę popijając typową, parzoną kawą. Na dół zeszliśmy szlakiem niebieskim, który jest znacznie łatwiejszy, za to nie zapewnia widoków na Tary, które mieliśmy ze szlaku żółtego.

Widok na ośnieżone Tatry w drodze na Luboń Wielki
Widok na ośnieżone Tatry w drodze na Luboń Wielki

Rabka Zdrój – Po wyczerpującym dniu zgłodnieliśmy i zjedliśmy obiad ponownie w Pizzerii Maleńka. Tym razem wypróbowaliśmy pizzę. Podobnie jak pierogi była bardzo smaczna! Nie mogliśmy nie odszukać prawdziwej gaździny sprzedającej oscypki pod Restauracją Zdrojowa, a poleconej nam przez naszych gospodarzy. Gaździna sprzedała nam “byki” co oznaczało, że oscypki są bardzo duże. No cóż z Podhala nie sposób wrócić bez tego regionalnego przysmaku :-) Potem poszliśmy jeszcze do Parku Zdrojowego, który jest bardzo ładny i nie wolno go pominąć podczas wizyty w Rabce.

Park Zdrojowy w Rabce
Park Zdrojowy w Rabce

27.05.2021 r.

Pozostał nam powrót do domu, do Torunia. Gdyby nie prace na autostradzie między Częstochową a Piotrkowem Trybunalskim, dojechalibyśmy bardzo szybko, a tak było jedynie szybko ;-)