Kaszuby

08 – 10.05.2009

08.05.2009 r.

Klasztor w Żukowie
Klasztor w Żukowie

Żukowo – W Żukowie spodziewaliśmy się samego kościoła, a zastaliśmy całkiem porządne zabudowania klasztorne. Sam kościół był również niczego sobie. Udało nam się wejść do środka, a organista włączył nam światła. Wyposażenie kościoła przedstawiało się imponująco, szczególnie dwa ołtarze i rzeźbiona balustrada chóru z amboną.  Na zewnątrz zauważyliśmy jeszcze malowniczą studnię.

Jar Raduni
Jar Raduni

Jar Raduni – Droga do rezerwatu Jar Raduni była oznaczona. Zaparkowaliśmy w lesie i ścieżką zeszliśmy aż do samej rzeki. Radunia to właściwie rwący strumień płynący w głębokim wąwozie porośniętym bogatą i różnorodną roślinnością. Doszliśmy do drewnianego mostu, który składał się w zasadzie z dwóch belek i drewnianych poręczy. Poszliśmy ścieżką wyznaczoną wzdłuż jaru na krawędzi skarpy. Wróciliśmy tą samą drogą.

Kartuzy – Droga do Kartuz była bardzo wyboista, gdyż pojechaliśmy na skróty leśną drogą. Potem udaliśmy się na zwiedzanie Muzeum Kaszubskiego, gdzie najbardziej podobały nam się „kaszebszczi adidase” czyli ogromne buty ze słomy, a także ruchome zabawki.

Kaszebszczi adidase w Museum Kaszubskim w Kartuzach
Kaszebszczi adidase w Museum Kaszubskim w Kartuzach

Następnie podjechaliśmy do pozostałości klasztoru Kartuzów, z którego zachował się kościół z elementami krużganków, refektarz oraz erem. Kościół wyróżnia się nietypowym dachem przypominającym wieko trumny.W środku najważniejsze są kurdybany czyli malowane i tłoczone „tapety” ze skór oraz wspaniałe stalle.

Klasztor kartuzów w Kartuzach
Klasztor kartuzów w Kartuzach

Obeszliśmy kościół dookoła.

Łapalice – Pojechaliśmy do Łapalic, aby obejrzeć dość nietypowy obiekt, czyli współczesny zamek, dzieło gdańskiego artysty, które do tej pory nie zostało ukończone. Prace przerwano z braku środków oraz dlatego, że była to samowola budowlana. Początkowo podziwialiśmy obiekt zza betonowego płotu, ale w końcu znaleźliśmy dziurę w płocie i dzięki temu dostaliśmy się na teren zamku. Jest to naprawdę imponujący obiekt zbudowany z wielkim rozmachem i pomysłem.

Zamek w Łapalicach
Zamek w Łapalicach

Posiada liczne wieże zwieńczone stożkowatymi hełmami, drewniane balustrady i kasetonowe sufity. Szkoda, że nie udało się wyjść ponad stan surowy. Widać, że budowla stopniowo ulega degradacji. Jeszcze kilka lat i zacznie się „sypać”. Aż szkoda patrzeć.

Osłonino – Bez trudu znaleźliśmy naszą kwaterę. Pokój był bardzo ładny, przestronny i cały w drewnie. Dodatkowo mieliśmy własną łazienkę, a tuż za drzwiami aneks kuchenny z lodówką. Na parterze w ogromnej sali trwały właśnie przygotowania do przyjęcia. Obowiązkowo poszliśmy nad Zatokę Pucką. Nie było to daleko, ale trochę nas rozczarowała plaża, której w zasadzie nie było. Prawie do samego morza dochodziła łąka, a wąziutki pas piasku był mocno zanieczyszczony. Najatrakcyjniejszy był pomost, na który nie omieszkaliśmy wejść. Przeszliśmy wzdłuż tej niby plaży, aż do wlotu niewielkiej rzeczki. Dalej przejście było bardzo utrudnione. Postanowiliśmy wejść na łachę i zanurzyć nogi w wodzie. Woda była lodowata. Przeszliśmy jednak kawałek bosymi nogami po plaży.

09.05.2009 r.

Pałac w Rzucewie
Pałac w Rzucewie

Rzucewo – Z naszego noclegu nie mieliśmy daleko do Pałacu w Rzucewie. XIX-wieczny pałac jest bardzo zadbany i stanowi obecnie hotel. Położony jest w otoczeniu parku bardzo blisko zatoki. Obeszliśmy go dookoła, oglądając jedynie z zewnątrz, a następnie udaliśmy się na plażę. Widok wschodzącego słońca, wędkarzy na pomoście i na łódkach, przypominał raczej jezioro niż morze. Gdy weszliśmy na pomost zobaczyliśmy jak płytka jest Zatoka Pucka.

Udaliśmy się do Wejherowa. Całkowicie zaufaliśmy GPS’owi i to nie był najlepszy pomysł. Początkowo droga wiodła kiepskim asfaltem. Potem zmieniła się w szutrową drogę, by po niedługim czasie przejść w zabłoconą polną drogę. Koleiny były tak głębokie, że baliśmy się „zawisnąć”. Czekaliśmy, żeby się to skończyło. W końcu dotarliśmy do wąziutkiego asfaltu, który wiódł przez las. Droga wyglądała na zamkniętą dla ruchu, jednakże nie wyobrażaliśmy sobie, że możemy wracać przez błoto. Liczyliśmy, że nie natrafimy na jakiegoś leśnika. Na początku i na końcu drogi były otwarte barierki. Jechaliśmy przez bagna, więc nigdzie nie było żadnych domostw. Wreszcie udało nam się wyjechać na normalną drogę.

Rynek w Wejcherowie
Rynek w Wejcherowie

Wejherowo – Wejherowo kryje w sobie wiele ładnych zakątków. Począwszy od rynku, przez kościoły, pałac, na kalwarii skończywszy. Przeszliśmy uliczkami, doszliśmy na Rynek, na którym podziwialiśmy ładny ratusz, charakterystyczny dom szachulcowy i kamienice przypominające sukiennice. Natomiast nie spodobał nam się kościół, gdyż wyglądał bardzo szaro przy pozostałych budynkach. Warto dodać, że na Rynku znajdowały się kolorowe klomby pełne bratków. Stąd udaliśmy się do klasztoru Franciszkanów, w którym znajdował się słynący z łask obraz Matki Boskiej Wejherowskiej. Nieco dalej dotarliśmy do pałacu, w którym obecnie znajduje się muzeum instrumentów muzycznych.

Kalwaria w Wejcherowie
Kalwaria w Wejcherowie

Następnie dotarliśmy do ścieżki prowadzącej na kalwarię. Trasa prowadziła przez liczne wzgórza morenowe od kapliczki do kapliczki. Kościółki miały różną konstrukcję, niektóre zbudowano z cegły, inne były szachulcowe, a jeszcze inne przypominały barokowe świątynie. Wszystkie były odnowione i rozsiane na sporym terenie w malowniczym lesie. Obejście całego terenu zajęło nam 2 godziny.

Skansen w miejscowości Nadole
Skansen w miejscowości Nadole

Nadole – Skansen w Nadolu położony jest nad Jeziorem Żarnowieckim. Jest nieduży, ale za to bardzo malowniczy. Urodę tego miejsca podkreślały kwitnące drzewa owocowe. W skansenie znajdują się między innymi: zagroda gburska i rybacka, stodoła, remiza, gołębnik oraz ule. Chałupa rybacka była dość współcześnie wyposażona, natomiast gburska posiadała wystrój XIX-wieczny. Z kolei w stodole znajdowała się wystawa pszczelarska oraz narzędzi rolniczych. Ogólnie skansen bardzo nam się podobał. Korzystając z okazji poszliśmy nad brzeg jeziora. Znajduje się ono w otoczeniu pagórków. W pobliżu znajduje się duża elektrownia szczytowo-pompowa.

Jaskinia Mechowska
Jaskinia Mechowska

Mechowo – Grota w Mechowie to bardzo nietypowa jaskinia. Jest ona wydrążona praktycznie w piasku, więc podlega ciągłemu osypywaniu się. Część jaskini, znajdująca się pod jezdnią, została zamknięta ze względów bezpieczeństwa. Dostępny jest niewielki fragment korytarza o wysokości maksymalnie do półtora metra. W praktyce jaskinie zwiedza się w kuckach. Najciekawsze jest wejście do jaskini, które stanowią liczne kolumny. Grota jest oświetlona, a mimo to trzeba zachować ostrożność, aby nie uderzyć się w głowę.

Port rybacki we Władysławowie
Port rybacki we Władysławowie

Władysławowo – We Władysławowie postanowiliśmy najpierw pójść na obiad. Wiele knajpek było jeszcze zamkniętych. Zamówiliśmy dorsza z frytkami i surówkami. Pycha! Potem udaliśmy się na plażę. Wchodząc natknęliśmy się na 2 sztuczne palmy. Przed wejściem zdjęliśmy buty, a piasek był już ciepły. Spróbowaliśmy zanurzyć nogi w Bałtyku. Niestety szybko uciekaliśmy, gdyż nogi nam kostniały z zimna. Plaża we Władysławowie jest szeroka i piaszczysta. Nie to co nad Zatoką Pucką. Przeszliśmy aż do portu i z powrotem. Mieliśmy dużo czasu, więc poszliśmy na lody. Niestety nie było w pobliżu żadnej kawiarni, dlatego też zadowoliliśmy się lodami z maszyny w polewie i posypce. Mijaliśmy wielkie namioty, w których były kiermasze tandetnych rzeczy.

Puck – Na koniec dnia dotarliśmy do Pucka. Bez większego trudu namierzyliśmy resztki z zamku, czyli ledwo widoczne fundamenty. Niewiele było tu do oglądania, więc poszliśmy na pobliską przystań nad Zatoką, by obejrzeć spokojne morze w świetle zachodzącego słońca.

Wróciliśmy na kwaterę, gdzie stwierdziliśmy, że nie mamy klucza do pokoju i musieliśmy prosić gospodynię o klucz zapasowy. Dopiero następnego dnia okazało się, że klucz „ukrył się” w bucie.

10.05.2009 r.

Dom na głowie w Szymbarku
Dom na głowie w Szymbarku

Szymbark – Tego dnia pogoda nie była zachęcająca. Cały czas padał deszcz. Dojechaliśmy do tartaku w Szymbarku, na terenie którego znajduje się Centrum Edukacji i Promocji Regionu. Najpierw oglądaliśmy najdłuższą deskę świata wpisaną do Księgi Rekordów Guinnessa. Potem weszliśmy do karczmy z ogromnym paleniskiem pośrodku, a następnie udaliśmy się w kierunku największej atrakcji czyli domku na głowie. Dom ten jest postawiony na dachu i przekrzywiony. Oblegany jest licznie przez turystów, ale nie trzeba tak długo czekać, aby dostać się do środka. Wszystkie meble przytwierdzone są do sufitu, a pochyłość domu sprawia, że można mieć zawroty głowy. Następnie wchodzi się na górę, gdzie nie ma żadnych mebli, jest za to pseudogaleria obrazów.

W bunkrze partyzantów w Szymbarku
W bunkrze partyzantów w Szymbarku

Później zaczęliśmy zwiedzać kolejne atrakcje. Szczególnie przypadła nam do gustu replika bunkra partyzantów. Zeszliśmy pod ziemię i szliśmy korytarzami zabezpieczonymi drewnianymi belkami. Panował tam półmrok. Doszliśmy do głównej sali, w której ustawiono figury partyzantów wraz ze sprzętami i uzbrojeniem. W pomieszczeniu znajdował się rzutnik i tajemniczy przycisk. Myśleliśmy, że zacznie się jakiś pokaz. Chwilę czekaliśmy, a że należymy do osób niecierpliwych, więc wcisnęliśmy guzik i zapanowały egipskie ciemności. Ludzie znajdujący się w korytarzach zaczęli krzyczeć. Zlitowaliśmy się i ponownie wcisnęliśmy guzik. Obejrzeliśmy również pociąg, którym wywożono ludzi na Syberię, replikę gułagu i dom Sybiraka. Robi to bardzo ponure wrażenie. W pociągu znajdowały się tablice z opisem tragedii ludzkich. Gułag to była jedna wielka sala z pryczami, na których tłoczyli się kiedyś ludzie. Natomiast dom Sybiraka to autentyczna chałupa z bardzo ubogim wyposażeniem przeniesiona z Syberii. Z zewnątrz obejrzeliśmy jeszcze dworek i kościółek.

Widok z wieży widokowej na górze Wieżyca
Widok z wieży widokowej na górze Wieżyca

Góra Wieżyca – Podjechaliśmy na parking, przy którym znajdował się ścieżka na Górę Wieżycę. Deszcz już nie był tak rzęsisty, więc nie utrudniał nam wejścia na górę. Szliśmy lasem, aż po niedługim czasie stanęliśmy na wierzchołku, również bardzo porośniętym. Kupiliśmy bilety i weszliśmy na wieżę widokową. Jest to stalowa konstrukcja, która buja się przy powiewach wiatru. Widok z niej jest bardzo rozległy i nawet przy deszczowym dniu można obejrzeć okolicę, która zdaje się wtedy bardziej tajemnicza.

Muzeum Hymnu Narodowego w Będominie
Muzeum Hymnu Narodowego w Będominie

Będomin – Muzeum Hymnu Narodowego mieści się w ładnym dworku. Wystawa jest mało ciekawa i przestarzała. Zbiory prezentowane są w taki sam sposób jak kilkadziesiąt lat temu. Nawet różne wersje hymnu puszczane są z kaset magnetofonowych. W obecnych multimedialnych czasach można zrobić to o wiele lepiej. Jedynym powodem zwiedzenia Będomina jest patriotyzm, a nie atrakcja turystyczna.

Zamek w Skarszewach
Zamek w Skarszewach

Skarszewy – Ostatnią miejscowością na naszej trasie były Skarszewy. Podjechaliśmy do budynku będącego pozostałością zamku Joannitów. Jest to mało okazały, biały budynek. O wiele ciekawszy jest rynek z pięknym ratuszem, kolorowymi kamieniczkami i skwerem zieleni z fontanną pośrodku. Ciekawy też jest pobliski kościół i mury miejskie, które obejrzeliśmy z okien samochodu, gdy wyjeżdżaliśmy ze Skarszew.

P O D S U M O W A N I E

Wyjazd krótki, ale bogaty we wrażenia. Okazał się ciekawszy niż przypuszczaliśmy. Główną zaletą była różnorodność atrakcji. Byliśmy nad morzem, w jaskini, zwiedzaliśmy miasta, kalwarię, zamki i skansen. To dużo jak na tak krótki wyjazd.