Jordania – informacje praktyczne

Wróć do – Jordania

Czas:

W Jordanii obowiązuje czas UTC+3, co w praktyce oznacza, że gdy w Polsce jest 12:00 to zimą w Jordanii jest 14:00, a latem 13:00.

Podróżowanie po JORDANII: 

Najlepszym sposobem poruszania się po Jordanii jest wypożyczenie samochodu, a koszt wypożyczenia jest całkiem akceptowalny. Za około 170 zł za dobę z pełnym ubezpieczeniem dostaliśmy Reanult Sandero, które w Polsce jest oczywiście Dacią Sandero. Skorzystaliśmy z lokalnej wypożyczalni Arena Rent a Car, która znajduje się poza lotniskiem, ale oferuje podwózkę do swojej siedziby.

Samo jeżdżenie po Jordanii nie powinno nastręczać problemów Polakom, którzy są przyzwyczajeni do nietypowych zachowań na drodze. Nie jeździ się tu wprawdzie jak w Europie, ale bardzo szybko można przywyknąć do lokalnych zwyczajów. Poza miastami ruch jest raczej niewielki, a jedynie na autostradzie można spotkać więcej samochodów. W wielu miejscach nie da się jeździć szybko z powodu wszechobecnych spowalniaczy, które wyrastają często bez powodu nawet na autostradzie… Trzeba zachować ostrożność i zwracać uwagę na innych uczestników ruchu, którzy doskonale znają wszelkie niespodzianki. Stan dróg jest dobry i nie odbiega znacząco od Polski. Co ważne, niemalże wszystkie drogi są asfaltowe, a do tego wszystkie bezpłatne. Osobiście, trafiliśmy tylko raz na boczną drogę szutrową. Zdecydowanie większym problemem są dość strome podjazdy, które dla naszego słabego samochodu stanowiły wyzwanie, gdyż wielokrotnie jechaliśmy pod górę z maksymalną prędkością 30 km/h.

Parkingi przy atrakcjach są w zasadzie darmowe, a jedynie w Madabie musieliśmy zapłacić stałą opłatę 3 JOD za dobę, a w Al-Karak opłata była pobierana tylko w przypadku niekorzystania z restauracji przy parkingu. Co ciekawe, cały czas jeździliśmy na bardzo słabej benzynie Pb 90, za którą płaciliśmy 0,985 JOD, czyli nieco ponad 6 zł za litr.

Pustynia w Wadi Rum

Noclegi: 

Noclegi w Jordanii nie są przesadnie drogie, ale ich standard też nie jest wysoki. Za pokój dwuosobowy z prywatną łazienką i śniadaniem zapłaciliśmy w przeliczeniu 120 – 180 zł. Za tę cenę w większości noclegów dostaliśmy obfite i smaczne śniadanie, a pokój miał balkon z ładnym widokiem. Generalnie pokoje czyste, a obsługa miła. Osobnym tematem jest nocleg w Rezerwacie Wadi Rum na pustyni. Do wyboru jest około 100 obozów z namiotami położonymi wśród skał bezpośrednio na pustyni. Wybraliśmy dwie noce w Mohammed Mutlak Camp w namiocie bez łazienki, ale z pełnym wyżywieniem i mnóstwem atrakcji. Ceny nie są niskie, a zależą od ilości czasu na pustyni, wynajęciu pickupa z prywatnym przewodnikiem dla dwóch lub więcej osób, doliczenia przejażdżki na wielbłądach itp. Programów jest naprawdę wiele.

Jedzenie:

Jordania to w zasadzie kraj dla mięsożerców. Nie oznacza to, że w daniach brakuje warzyw, ale większość pozycji w menu to posiłki mięsne. Mięso z kurczaka, baranina i wołowina jest tu przygotowywana na różne sposoby, ale królują dania smażone i pieczone. W karcie można znaleźć zupy i sałatki, ale wybór jest raczej niewielki. Dla wegetarian pozostają klopsiki z bobu, czyli falafele, pasty w stylu hummusu oraz sałatki, w tym szczególnie arabska, w kilku odmianach. Do posiłków podawany jest ryż, czasem frytki, ale przede wszystkim pieczywo, a raczej placki w stylu pity. Do picia najpopularniejsze są świeże soki, wśród których jak dla nas przebojem był sok z limonek z miętą i kruszonym lodem. Każdy posiłek kończy herbata z miętą i cukrem. Koszt obiadu to kwota od 20 do 40 JOD z napojami i serwisem. Popularnym napitkiem jest także kawa – słodka i mocna o aromacie kardamonu, przyrządzana w tygielku. Co do alkoholu, to jest on towarem deficytowym. My znaleźliśmy zaledwie dwa sklepiki w Madabie, w których wybór był całkiem duży, ale ceny bardzo wysokie. Przykładowo półlitrowe piwo Petra 8-10% to wydatek 3-3,50 JOD. Wszędzie oczywiście dostępne jest piwo bezalkoholowe. Nasze posiłki opisaliśmy szczegółowo wraz z cenami w głównym tekście o podróży do Jordanii.

Klimat i ubranie:

Meat sajeih, czyli patelnia mięsa mielonego, duszonego z pomidorami i cebulą

Jordania to bardzo gorący kraj. We wrześniu było cały czas ponad 30°C, a jedynie na pustyni w Wadi Rum wieczorem zrobiło się na tyle chłodno, że ubraliśmy bluzy. Do tego nie ma praktycznie chmur, a w czasie, w którym zwiedzaliśmy kraj, nie było też wiatru, oznacza to, że w tym czasie wystarczą tylko letnie ubrania. Postanowiliśmy uszanować lokalne zwyczaje i nie nosiliśmy zbyt odkrytych strojów. Mimo, że zdarzały się turystki w bardzo krótkich spodenkach i z odkrytymi ramionami, to jednak większość starała się nieco mniej zwracać na siebie uwagę miejscowych. Kobieta, wystarczy, że ubierze bluzkę z krótkim rękawem oraz dłuższą spódnicę lub spodnie za kolana, a mężczyzna swobodnie może ubrać krótkie spodenki. Zakrywanie włosów nie jest konieczne, a jedynie bardzo praktyczne ze względu na palące słońce.

Przyroda:

Świat przyrody ożywionej jest bardzo ubogi. Trudno się dziwić, skoro większość kraju to obszary pustynne z rachityczną roślinnością. Jedyny nieco bardziej zielony obszar to nizina nad Jordanem, aczkolwiek określenie kolor zielony jest lekkim nadużyciem :-) W miejscowościach widać trochę palm, drzew iglastych, oliwnych, czy też roślin kwitnących, ale nie jest tego zbyt wiele. Zaobserwowaliśmy zaledwie parę gatunków ptaków oraz jaszczurki. Wyjątkiem była bogata fauna Morza Czerwonego, którą obserwowaliśmy na rafie w pobliżu Akaby. Jeśli chodzi o przyrodę nieożywioną, to w Jordanii jest wiele wiele ciekawych formacji skalnych, góry, wąwozy, a szczególną atrakcję stanowi Morze Martwe oraz Rezerwat Wadi Rum.

Ludzie:

Jordańczycy są zaprzeczeniem stereotypu, który mamy na temat ludów arabskich.  Zaskoczyło nas zupełnie normalne podejście do kobiet, duże zeuropeizowanie jeśli chodzi o ubiór i zachowanie oraz kompletny brak nachalności w handlu. Do tego spotkaliśmy się z ogromną życzliwością, sympatią, a przede wszystkim gościnnością nie podszytą chęcią zarobku. Oczywiście jak to bywa w turystyce, zawsze znajdą się czarne owce, które postanowią “wydoić” nieświadomego turystę, jak choćby w restauracji w Centrum Turystycznym w Petrze, ale jest to naprawdę margines.

Agama na ruinach Jerash

Waluta i płatności:

Walutą Jordanii jest dinar jordański – JOD, czy raczej według lokalnego zapisu JD. Dinar dzieli się na 100 piastrów lub czasem na 1000 filsów, co często powoduje zapis z trzema cyframi po przecinku, a nie dwiema. Kurs jest zależny od dolara amerykańskiego, którym można tu ponoć płacić. My jednak wymieniliśmy cały zapas gotówki na dinary, gdyż jest to bardziej opłacalne rozwiązanie. Dolary można wymienić na lotnisku lub w miastach, aczkolwiek jest jeden haczyk. Banknoty muszą być w najnowszych wersjach, gdyż nieco starsze nie są akceptowane. Nacięliśmy się na pięćdziesięciodolarówki, które dostaliśmy wprost z dużego banku w Polsce, a które zostały od razu odrzucone na lotnisku. Kolejna próba wymiany ich w mieście, także skazana była na porażkę. Na szczęście większość banknotów była nowa. Poza tym w wielu miejscach nie ma problemu z zapłaceniem kartą, a bankomaty są ogólnie dostępne.

Ceny:

Ceny w Jordanii to niezgłębiona tajemnica, szczególnie jeśli chodzi o sklepy, które stosują ceny “po uważaniu”. Oznacza to, że za tę samą 1,5 l butelkę wody, w tym samym sklepie jednego dnia można zapłacić 0,5 JOD, drugiego 2 JOD, a trzeciego 1 JOD… Wszystko zależy od fantazji sprzedawcy :-D W restauracjach ceny są sztywno określone w menu, ale do tego doliczony jest zawsze serwis, czyli coś w rodzaju napiwku. Uwaga. Brak cen w menu oznacza, że końcowy rachunek może być delikatnie mówiąc zaskakujący… Ogólnie w Jordanii nie jest bardzo drogo, ale zasadą jest, że turysta musi być zamożny i może płacić więcej. Tu objawia się jedna z arabskich cech handlu, czyli konieczność targowania. Zejście do połowy ceny to standard, ale co bardziej wytrwałe negocjacje mogą obniżyć cenę do ¼ ceny wywoławczej :-)

Jeden, jedyny raz, gdy zapłaciliśmy cenę jak Jordańczycy, to zakupy w małym sklepiku w Al-Karak: dwie puszki limonkowej coli zero, dwie paczki ciastek a’la muffinki, dwa ciastka czekoladowe, jedne małe chipsy, jedne małe snacki paprykowe i 1,5 l butelka wody mineralnej, kosztowały łącznie 2,50 JOD, czyli około 17 zł.

Język:

Językiem urzędowym w Jordanii jest język arabski, który ma swój bardzo specyficzny alfabet. Byliśmy jednak mile zdziwieni, że przeważająca część społeczeństwa i to nie tylko w branży turystycznej mówi choć parę słów po angielsku. Ułatwia to bardzo podróżowanie po Jordanii, gdyż język arabski jest bardzo trudny i ciężko nauczyć się przed przyjazdem nawet kilku przydatnych zwrotów. Do tego niemal wszystkie drogowskazy i co ważniejsze tablice pisane są alfabetem łacińskim lub wręcz po angielsku.

Wróć do – Jordania