Węgry – informacje praktyczne

Wróć do: Węgry

Czas: na Węgrzech obowiązuje taki sam czas jak w Polsce

Napiwki: 

Tradycyjnie w restauracjach zostawialiśmy około 5-10 % wartości rachunku, choć zdarzyło się, że obsługa była na tyle kiepska, że nie zostawiliśmy napiwku…

Drogi: 

Na Węgrzech jest dużo autostrad, które pomagają w szybkim przemieszczaniu się po kraju. Owszem należy wykupić winietę, ale po pierwsze nie jest zbyt droga – 2.975 HUF za winietę 10-dniową, czyli niewiele więcej niż 40 zł (w 2017 r.) oraz elektroniczna, co oznacza brak konieczności naklejania czegokolwiek na szybę. Stan dróg całkiem niezły, choć czasem boczne drogi bywają kiepskiej jakości. Można rzec, że są porównywalne z polskimi. W miastach trzeba się przyzwyczaić do nieco innych zwyczajów oznaczania pasów dla skręcających. Przykładowo w Polsce standardem są oddzielne pasy dla lewoskrętów, a na Węgrzech królują pasy dla prawoskrętów, czego efektem jest inny wybór pasa dla jadących na wprost… Styl jazdy do złudzenia przypomina Polskę :-)

Dojazd:

Na dojazd na Węgry z Torunia do  Győr wystarcza około osiem godzin, pod warunkiem przejazdu samymi autostradami. Z Torunia warto pojechać autostradą A1 aż do przejścia w Gorzyczkach i dalej czeską autostradą w kierunku  Brna i później do Bratysławy czeską, a następnie autostradą słowacką. Końcówkę jedzie się węgierską trasą M15 i autostradą M1 do samego celu. Jest to rozwiązanie bardzo szybkie, ale dość drogie, gdyż wymaga zakupu aż trzech winiet (czeskiej, słowackiej i węgierskiej) za łącznie około 200 zł w przypadku winiet 10-dniowych (ceny różną się od miejsca zakupu i co do zasady nie warto kupować w Polsce, choć to możliwe i wygodne). 

Prawdziwa zupa gulaszowa z warzywami i mnóstwem mięsa, pikantna i pożywna :-)
Prawdziwa zupa gulaszowa z warzywami i mnóstwem mięsa, pikantna i pożywna :-)

Jedzenie:

Kuchnia węgierska jest wyśmienita, bardzo urozmaicona, choć dość tłusta i ciężka. Wiele potraw jest pikantnych, ale nie jest to regułą, bo Węgrzy prócz papryki ostrej, używają mnóstwo papryki słodkiej. Sztandarowe potrawy to oczywiście fantastyczny gulasz, a raczej zupa gulaszowa z mnóstwem warzyw i mięsa, pikantna i pożywna, langos, czyli świetna przekąska zwana czasem węgierską pizzą, ale w smaku przypominająca raczej nasze racuchy, podawana z serem, sosami, czosnkiem, a nawet bekonem, czy też leczo podawane np. na smażonym mięsie. Generalnie w menu królują mięso, ryby i podroby, które są świetnie przyrządzone i warto po nie sięgnąć. Z przystawek najważniejsze są wszelkiego rodzaju pikle: marynowane buraczki, papryczki, kapusta kiszona, ogórki, pomidory i wiele innych, których warto spróbować, zwłaszcza, że ich smak znacznie różni się od polskich. Do picia polecamy bezalkoholowy napój imbirowy, czyli gyömbér (czyt. gjomber), różne piwa (lżejsze niż polskie, ale bardzo smaczne) oraz oczywiście wina, których sprzedaje się bez liku i są bardzo smaczne. Ciastka i ciasta nie za bardzo nam smakowały. Jak widać słodycze to nie domena Węgrów, za to lody były pyszne. Na koniec musimy powiedzieć o rewelacyjnych wędlinach, zwłaszcza długodojrzewających kiełbasach oraz salami. Węgierskie wędliny to poezja smaku :-) Niezłe są także sery, których parokrotnie spróbowaliśmy.

Noclegi (szczegóły poszczególnych noclegów w tekście): 

Wypróbowaliśmy osiem różnych noclegów, w różnych częściach kraju i różnego typu: hotele, pensjonaty, kwatery prywatne, a nawet agroturystykę. Generalnie żaden nocleg nie był zły, a ceny całkiem przystępne (od 100 zł za domek z aneksem kuchennym, łazienką i śniadaniem w Aggtelek do 160 zł za pokój z łazienką i śniadaniem nad Balatonem). Generalnie ceny noclegów są podobne do polskich, a nawet trochę niższe, a standard nie gorszy. Zdarzyło się, że lokalizacja była doskonała, ale wyposażenie i samo pomieszczenie wymagałoby remontu.

Klimat i ubranie: 

Ogólnie Węgry są cieplejszym krajem od Polski. Podczas naszego pobytu zaznaliśmy zarówno dużego upału, jak nieco chłodniejszych dni i deszczu. Naszym zdaniem trzeba przygotować się na bardzo rożną aurę i zabrać ze sobą ubrania na każdą pogodę.

Ludzie:

Węgrzy to bardzo mili i stosunkowo spokojni ludzie. Ku naszemu zaskoczeniu dzieci są wyraźnie grzeczniejsze, a młodzież bardziej wyciszona niż w Polsce. Na ulicach spotykaliśmy mnóstwo uśmiechniętych i zadowolonych z życia ludzi. Dobrze czuliśmy się wśród mieszkańców Węgier, gdyż mają dla nas przyjazną mentalność, nie są drobiazgowi, czy też wyliczeni do ostatniego forinta. Mimo, że są spokojni, to jednak punktualni i nie flegmatyczni. Co ciekawe, podczas zwiedzania jaskiń chyba po raz pierwszy nie odczuwaliśmy rutyny w sposobie oprowadzania wycieczki przez przewodników. Do tego musimy pochwalić Węgrów za uczciwość, gdyż nie spotkaliśmy się z ani jedną próbą oszustwa, czy choćby naciągania, a przecież turysta jak zawsze jest łatwym celem, o czym łatwo się przekonać gdziekolwiek na świecie…

Bydło węgierskie na puszcie w Bugac na Węgrzech
Bydło węgierskie na puszcie w Bugac na Węgrzech

Przyroda:

Przyroda na Węgrzech nie różni się zbytnio od polskiej. Przemierzając węgierskie drogi, mieliśmy wrażenie, że jedziemy po Polsce. W krajobrazie można jednak wypatrzeć różnice: wszechobecne winnice, kwitnącą w wielu miejscach lawendę, owocujące migdałowce, wysokie akacje w lesie, odmienne gatunki jaszczurek, czy choćby bydło z wyjątkowo długimi rogami oraz owce ze spiralnymi rogami.

Waluta:

Walutą Węgier jest forint oznaczany HUF. W 2017 r. 100 HUF kosztowało 1,40 zł, a 1 € warte było około 300 HUF. Dodać musimy, że na Węgry wzięliśmy z Polski euro i naszym zdaniem ta operacja opłaciła się bardziej niż zabieranie forintów z Polski. Na Węgrzech nie brak kantorów, które o dziwo przyjmują bez problemów złotówki.

Ceny:

Ceny na Węgrzech musimy podzielić na dwie kategorie: ceny w restauracjach wyraźnie wyższe niż w Polsce oraz ceny w sklepach, całkiem podobne do naszych. Za obiad dla dwóch osób z napojami (piwo, lampka wina, napój) płaci się od dobrych 6.000 do ponad 10.000 HUF, czyli od niecałych 90 zł do 150 zł. Taniej można zjeść jedynie przekąski np. langosa, który w małym barze na uboczu kosztował dobre 10 złotych. Cena paliwa nie odbiegała zbytnio od polskiej (373 HUF za 1l Pb95 na autostradzie, czyli około 5,20 zł), choć była minimalnie wyższa. Ceny w sklepach to przykładowo: mała margaryna 319 HUF, wino egri bikaver 649 HUF (było wiele tańszych około 300 HUF), długodojrzewająca wędlina 3000-5000 HUF za kilogram, woda mineralna od 80 HUF.

Język:

Na Węgrzech używa się węgierskiego i w zasadzie tylko węgierskiego. Znajomość angielskiego jest rzadka i raczej słaba. Nawet na noclegach bywały problemy z porozumieniem w innym języku niż węgierski. Czasem przydaje się znajomość języka niemieckiego, zwłaszcza na zachodzie kraju. Jednak jako, że „Polak, Węgier, dwa bratanki, i do szabli, i do szklanki”, to choćby na migi to można się dogadać ;-)

Wróć do: Węgry