Meksyk – informacje praktyczne

Wróć do: Meksyk

Czas: w Meksyku czas – 7 godzin (np. jak w Polsce jest 12:00 to w Meksyku 5:00). W Meksyku tak jak w Polsce jest zmiana czasu z zimowego na letni i odwrotnie, jesienią tak jak w Polsce, a w wiosną o dwa tygodnie później (różnica czasu wynosi wtedy 8 godzin).

Napiwki (tyle dawaliśmy):

  • Standard 10-20 pesos, czyli 2,30 – 4,60 zł
  • Typowy jest np. napiwek pozostawiony po śniadaniu
  • W Meksyku nie ma czegoś takiego jak oczekiwanie na napiwek, czasem widać wręcz zażenowanie

Transport:

Podróż wypożyczonym samochodem:

Tani i wygodny sposób podróżowania. Wypożyczenie samochodu to w naszym przypadku około 120 zł za dzień (12 dni łącznie) za Hyundaia i10. Paliwo tanie – około 3 zł za litr. Wbrew pozorom po Meksyku jeździ się bardzo dobrze, bo jest niewielki ruch, a asfalt bardzo dobrej jakości. Jedyne uciążliwości to: topes, czyli progi spowalniające, których jest niezliczona ilość i to w miejscach najmniej spodziewanych (trzeba zachować czujność) oraz liczne patrole różnych formacji mundurowych (policja i wojsko), które mogą w każdej chwili zatrzymać do kontroli i kazać np. pokazywać zawartość walizek. Trzeba przyznać, że kontrole skupiają się głównie na lokalnych samochodach, a nie tych z wypożyczalni (od razu po kolorze tablic widać z jakiego stanu jest samochód). Nie wolno czekać z tankowaniem do ostatniej chwili, bo stacji jest niewiele. Zdarzyło nam się, że przez 100 km nie było ani jednej! Stacje są wyłącznie państwowe sieci PEMEX.

Samoloty:

Wypróbowaliśmy lot tanimi liniami Vivaaerobus z Cancun do Miasta Meksyk i z powrotem. Zastrzeżeń nie mamy, cena przyzwoita, punktualnie, jedynie sam zakup z Polski nastręczał sporo problemów. Trudność polegała na zapłacie polską kartą kredytową. Sprawę załatwiła zapłata zwykłą kartą debetową…

Metro i autobus w Mieście Meksyk:

W Mieście Meksyk jest bardzo dobrze rozwinięta sieć metra. Metro jeździ bardzo często, ale w godzinach szczytu jest niezwykle zatłoczone, dlatego też trzeba cierpliwie poczekać, aż stopniowo, przepuszczając kolejne składy, zbliżymy się do pociągu i zostaniemy do niego siłą wepchnięci przez rzędy pasażerów stojących za nami i później “wyrwani” ze środka :-) Ekstremalne przeżycie… 

Z kolei autobus do Teotihuacanu to doskonały wybór. Tanio, wygodnie, dość szybko (w zależności od korków). Jedyne “atrakcje” to kontrola osobista przed wejściem i policja z psem zatrzymująca autobus do sprawdzenia…

Taksówki:

Z lotniska radzimy brać taksówkę prepaid. Są one drogie, ale przynajmniej wiozą do celu… Próba skorzystania z innej na lotnisku w Cancun o mało nie skończyła się kłopotami. Z kolei warto skorzystać z taxi, które zamawia hotel (sprawdzone w Mieście Meksyk) oraz ewentualnie z postoju (sprawdzone w Puerto Juarez nieopodal Cancun).

Skuter na Isla Mujeres:

Na Wyspie Kobiet wypożyczyliśmy skuter, ponieważ jest to fajny środek transportu na tak małej wyspie. Łatwo się nim przemieszczać i niedużo pali. Koszt około 80 zł za cały dzień z paliwem włącznie.

Jedzenie:

Pollo asado, czyli kurczak pieczony z fasolą, tacos i pikantną salsą
Pollo asado, czyli kurczak pieczony z fasolą, tacos i pikantną salsą

Po pierwsze jedzenie smaczne, choć niezwykle pikantne. Meksykanie mówią, że posiłek, któy nie jest pikantny, to nie posiłek. Po drugie każde danie musi być uzupełnione o tacos, czyli małe tortille oraz czarną (na południu) lub czerwoną (na północy) fasolę i pikantną salsę. Po trzecie typowy starter to nachos podawane z salsą, na którą składały się drobno posiekane pomidory z cebulą, świeżą kolendrą i mega pikantnym sosem. Wogóle kolendra i surowa cebula to częste dodatki do wszelkich potraw. Pyszny jest też pollo asado, czyli kurczak pieczony, pieczony na grillu na płasko i pysznie przyprawiony, aczkolwiek oczywiście na super ostro. Jedzenie w przydrożnych barach tanie i dobre, a poza tym mimo, że bar wygląda obskórnie – bepieczne. Nie mieliśmy żadnych przygód zdrowotnych mimo jedzenia naprawdę “byle gdzie”. Przestrzegaliśmy jednej zasłyszanej zasady, żeby jeść wszytskie podane elementy, łącznie z tacos, fasolą i ostrą salsą, gdyż każdy z dodatków posiada inne własności konieczne dla zachowania zdrowia w tym kraju. Ogólnie jedzenie bardzo nam smakowało, choć było nieco monotonne. 

Noclegi:

Nocowaliśmy w tanich hotelach lub bungalowach i byliśmy mile zaskoczeni ich wysokim  poziomem. Spokojnie możemy rekomendować wszystkie obiekty, w których byliśmy (podane są w opisie podróży). Generalnie czysto, żadnego robactwa nie zauważyliśmy (z wyjątkiem pająków pod Chichen Itza, ale to z powodu uszkodzonej moskitiery w bungalowie na skraju dżungli). Śniadania dobre, chociaż raczej lekkie (dżem, miód, owoce), ale zdarzył się też bufet (w Palenque) z lokalnymi i to dość dziwacznymi daniami. Warto brać pokoje z klimatyzacją, bo jest naprawdę ciepło.

Ubranie: 

W Meksyku byliśmy w kwietniu i było gorąco, z wyjątkiem miasta położonego na dużej wysokości – San Cristobal de las Casas (2100 m n.p.m.), gdzie wieczorem i rano trzeba było założyć bluzę. Podczas reszty pobytu było upalnie, a w Mieście Meksyk po prostu bardzo ciepło, mimo, że jest położone na wysokości ponad 2200 m n.p.m. Podczas całego naszego wyjazdu nie spotkała nas ani kropla deszczu. Skąpe ubranie nie budzi zdziwienia (krótkie spodenki i koszulka na ramiączkach), aczkolwiek do kościołów należy wchodzić ubranym bardziej stosownie.

Zdrowie:

Problemów ze zdrowiem nie mieliśmy mimo jedzenia w barach nie budzących zaufania jeśli chodzi o higienę. Staramy się mieć kompletne szczepienia, gdy jedziemy w kraje egzotyczne. Mamy więc komplet żółtaczki, dur brzuszny, polio, tężec, błonicę i krztusiec. Meksyk to obszar występowania malarii, więc zaopatrzyliśmy się w lek antymalaryczny – Malarone (tańsza wersja to Doxycyklina, która jest silnym antybiotykiem, więc nie jest zbyt polecana ze względu na więcej skutków ubocznych).

Ludzie:

Ludzie są przemili, bardzo uczynni, pomocni i co ważne bezinteresowni. Bez pytania, z własnej inicjatywy oferowali nam pomoc nie oczekując nic w zamian. Ogromne znaczenie miało to, że jesteśmy z Polski, czyli kraju Jana Pawła II, który był ich ukochanym papieżem. Od razu byliśmy lepiej traktowani od innych nacji. Tak dobrze czuliśmy się w Meksyku, że jest to jeden z nielicznych krajów, w którym moglibyśmy zamieszkać.

Przyroda: 

Pelikany na przystani nieopodal Rezerwatu Rio Lagartos
Pelikany na przystani nieopodal Rezerwatu Rio Lagartos

Przyroda to temat na książkę. Jest po prostu zachwycająca. Można tam odnaleźć rośliny, które widzimy tylko w doniczkach lub ogrodach botanicznych oraz zwierzęta znane z telewizji lub zoo. Najbardziej niesamowitym doświadczeniem było przebywanie ciągle w dżungli, która jest wszechobecna, a wszystkie miejscowości są jakby wydarte przyrodzie. Różnobarwne kwiaty, ciągły i niezwykle głośny śpiew ptaków towarzyszyły nam od rana do wieczora. Do tego dochodziły “pohukiwania”, porykiwania małp, które przypominały odgłosy dzikich kotów (może jaguarów?). W Meksyku występuje wiele jadowitych zwierząt, np. pająki. Osobiście mieliśmy okazję “gościć” w pokoju dużego, czarnego i włochatego pająka, który jednak, zdaniem obsługi hotelu, nie był niebezpieczny.

Waluta:

Walutą Meksyku jest peso warte podczas naszego pobytu około 0,25 zł. Do Meksyku najlepiej zabrać dolary amerykańskie, ale wyłącznie nowe. Wymiana na lotnisku jest mało opłacalna. Dostępne są kantory oraz banki, które oferują znacznie lepszy kurs.

Język:

Językiem urzędowym jest hiszpański i w wielu miejscach jest to jedyny język, którym można się porozumieć. Choć można natrafić na osoby, które mówią wyłącznie w lokalnym dialekcie. Ogólnie niesłychanie pomaga znajomość języka hiszpańskiego, choćby w najmniejszym stopniu. Jest to przyjmowane z ogromną sympatią, a często jest to jedyny sposób porozumiewania się. Dzięki znajomości hiszpańskiego inaczej jest się traktowanym przez wojsko, policję, obsługę hotelu, czy nawet handlarzy pamiątkami (różne ceny dla turystów hiszpańsko- i angielskojęzycznych). Zauważyliśmy, że Meksykanie nie przepadają za Amerykanami, więc także za ludźmi mówiącymi do nich po angielsku.

Wróć do: Meksyk